[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DEBBI BEDFORD
WYŁĄCZNIE
MIĘDZY NAMI
17 lutego
Drogi Pamiętniku!
Wiem, że zastanawiasz się, czemu wyrwałam wszystkie
kartki ze stycznia i lutego i zaczęłam pisać dopiero dziś. Zro­
biłam tak, gdyż w styczniu napisałam same bzdury. Bazgroły
małej dziewczynki. Teraz już nią nie jestem.
Wyrwałam wszystkie kartki, więc mogę otworzyć ten notes
i zacząć od początku.
Będzie to bardzo ważny notes. Zamierzam zapisywać tu
6
WYŁĄCZNIE MIĘDZY NAMI
wszystkie moje myśli i uczucia, a gdy będą już stara i będą
miała czternastoletnią córką, przypomną sobie o wszystkich
tych sprawach. Wydaje mi się, że naprawdą bądą wszystko
pamiątała. Mimo to zdecydowałam się pisać. Obawiam się
bowiem, że mój umysł może zmienić się z wiekiem. Na przy­
kład, kiedy bądą miała trzydziestką.
Po pierwsze muszą opisać, jak to jest być nastolatką. Gdy
bądą już dorosła, zawsze bądą kochała moją córką. Nie bądzie
mnie obchodziło, czy pyskuje lub mówi coś nie tak czy nie jest
bardzo ładna, czy zbyt mocno maluje sobie oczy, czy nawet
bądzie na mnie krzyczeć. Ja tak naprawdą nigdy nie chcą
wrzeszczeć na mojego Tatą. Czasem wydaje mi się, że wszy­
stko w środku mnie boli i nie wiem dlaczego. Chciałabym,
żeby ojciec był moim przyjacielem, lecz on jest zbyt zająty,
martwi się o pociągi, a ja mam wszystkiego dość.
I właśnie wtedy chce mi się krzyczeć. Pragną, by mnie
objął, przytulił i uspokoił. I żeby mnie uścisnął, powiedział, że
zaraz wszystko bądzie dobrze. Jednak Tata nigdy tego nie
robi. Po prostu stoi i patrzy na mnie jak na idiotką. Ramiona
opadają mu bezwładnie, jakby należały do papierowego
szkieletu, który Mama zawsze wieszała na drzwiach z okazji
Halłoween. Stoi po prostu przede mną a w jego wzroku moż­
na wyczytać, że to wszystko moja wina. Może to i prawda.
Nie bądą tak postępować z własnym dzieckiem. Dziecko.
Pamiętniku, być może zastanawiasz się, dlaczego ona pi­
sze to wszystko, mówi o własnym dziecku. Powiem ci, dlacze­
go. Trochę trudno to wyrazić. W przyszłym tygodniu pewnie
będę śmiać się z tego, co napisałam (mam nadzieję, że potra­
fię się śmiać). A więc dobrze.
Będę miała dziecko. Ja. Ann.
Tak mi się wydaje.
 WYłĄCZNIE MIĘDZY NAMI
7
Opuściłam dziś lekcje, poszłam do przychodni Towarzy­
stwa Planowania Rodziny. Mam do nich później zadzwonić
- dowiem się o wynik Ale jestem już prawie pewna. Chyba
trochę się boję.
Wydawało mi się, że aby mieć dziecko, trzeba to robić
przez cały czas, tak jak w małżeństwie albo na filmie. Rozma­
wiałam o tym z Pam, mojąprzyjaciółką ze szkoły. Powiedzia­
ła, że wszyscy wiedzą, że to może się zdarzyć. Mnie nikt tego
nie powiedział.
Moj ojciec się wścieknie albo oszaleje. Myślę, że zaboli go
to tak bardzo, że naprawdę wyzionie ducha. Bez względu na to
zamierzam urodzić to dziecko, które należy do mnie. I będzie
dobrze. Tak sądzę. Chciałabym, żeby mnie kochało.
Chyba już będę kończyć.
Ucałowania,
Ann Leidy Smali (14 lat)
Śliczna, ciemnowłosa nastolatka odłożyła pióro i wyjrzała
przez okno na ulicę. Wokół małego domku, w którym mieszkała
razem z ojcem, znów padał śnieg. Ogromne płatki pokrywały
wszystko jak lukier. Muszę tam zadzwonić, dowiedzieć się pra­
wdy - mobilizowała się. Jednocześnie nie chciała jeszcze telefo­
nować, bała się zmiany. Pragnęła siedzieć na łóżku i udawać, że
jest tak jak kiedyś. Z drugiej strony - napominała siebie samą-
naprawdę nie chcę, by coś pozostało tak, jak było.
Ann wsunęła pamiętnik pod poduszkę, sięgnęła ponad
rozgrzebanym łóżkiem po portfel. Zaczęła nerwowo go prze­
trząsać, aż znalazła wizytówkę, na której pielęgniarka zapisa­
ła numer. Poszła do telefonu w kuchni. Uzyskała połączenie.
Siostra powiedziała jej to, co pragnęła usłyszeć i czego jedno­
cześnie się obawiała:
8
WYŁĄCZNIE MIĘDZY NAMI
- Twój test wypadł pozytywnie, Ann. Jesteś w ciąży. Jeśli
potrzebujesz porady, przyjdź, proszę...
Ann nie słyszała. Rejestrowała słowa, lecz nie docierały
do jej świadomości.
Musi powiedzieć ojcu.
On na pewno nie zrozumie. On nigdy nic nie rozumie.
Bała się, lecz nie miała wyboru - musiała mu o tym po­
wiedzieć. Weszła do swojej kryjówki, podkuliła nogi, sado­
wiąc się na starej oliwkowozielonej sofie. To będzie długie
czekanie; już od dawna nie wracał z pracy przed dziewiątą.
Zmusiła sięjednak, by tu siedzieć. Nie ruszała się, aż rozbola­
ły ją nogi. Wiedziała, że musi zdobyć się na odwagę.
Upłynęło wiele godzin, nim wrócił do domu. Wyglądał na
zmęczonego i rozdrażnionego. Kiedy przekroczył próg, poję­
ła od razu, że miał okropny dzień.
- Dlaczego nie śpisz? Nie odrobiłaś jeszcze lekcji?
Potrząsnęła przecząco głową. Nawet nie pomyślała, aby je
odrobić.
- O co więc chodzi?
- Muszę z tobą porozmawiać, tatusiu.
Słowa małej dziewczynki, które ostatnio tak rzadko słyszał,
poruszyły go. Zdał sobie sprawę, bardziej niż kiedykolwiek do
tej pory, jak bardzo urosła. Nie mógł uwierzyć, że tu siedzi jego
mała Ann. Gdzie się podziała ta mała dziewczynka, którą tak
dobrze znał? Zmieniła się w zupełnie obcą kobietę.
Wydawało mu się, że minęło dopiero kilka miesięcy od
czasu, kiedy mierzwił jej ciemne, splecione loki. Było to
dawno temu. Pracował wtedy dla Union Pacific, zawsze gdy
wracał do domu, bawił się z nią, przekomarzał, że jest upar­
ciuchem, a potem mocno do siebie przytulał.
- Nie jestem uparciuchem. Jestem Ann. - Tańczyła wo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl