[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maeve Binchy
.
NAJWIĘKSZA MIŁOŚĆ
Przełożyła Teresa Sośnicka
ró szyńsUi i S-ko.
Tytuł oryginału SCARLET FEATHER
Copyright © Maeve Binchy 2000 Ali rights reserved
Mojemu najdroższemu Gordonowi z miłością
Sylwester
programie radiowym zadawano słuchaczom pytania, w jaki sposób
najchętniej spędziliby sylwestra. Odpowiedzi były łatwe do przewidzenia.
Ci, którzy zostawali w domu i nie mieli żadnych planów, mieli ochotę
pójść na bal, a ci, którzy byli straszliwie zapracowani i zabiegani, pragnęli
położyć się do łóżka z filiżanką herbaty i zasnąć, zanim rozpocznie się
noworoczna zabawa.
Cathy Scarlet z ponurym uśmiechem zapakowała kolejne tace z jedzeniem
do furgonetki. Chyba nie było nikogo w całej Irlandii, kto chciałby spędzić
ten wieczór na obsługiwaniu przyjęcia u swojej teściowej. Nakarmienie
gości Hannah w Oaklands było dla niej prawdziwą karą. Dlaczego zatem
zgodziła się to zrobić? W pewnym sensie była to świetna okazja, aby
zdobyć wprawę. Przyjęcie dawało również doskonałą możliwość
nawiązania kontaktów z potencjalnymi klientami. Jock i Hannah
Mitchellowie znali wielu ludzi, którzy mogli sobie pozwolić na wynajęcie
firmy kateringowej. Główną jednak pobudką Cathy była chęć pokazania
Hannah Mi-tchell, że potrafi urządzić wytworne przyjęcie. I
udowodnienia, że ona, Cathy Scarlet, która poślubiła jedynego syna
państwa Mi-tchellów, Neila - córka biednej Lizzie Scarlet, służącej z
Oaklands - jest w stanie zarządzać własną firmą i chodzić z wysoko
podniesioną głową, jak każda inna osoba z ich towarzystwa.
Neil Mitchell słuchał tego programu, jadąc samochodem, i ogromnie się
zirytował. Gdyby w tym momencie spojrzał na nie-
Dń aeve 'Bincfiy
go kierowca innego pojazdu, dostrzegłby grymas na jego przystojnej
twarzy o ostrych rysach. Neil wydawał się ludziom znajomy, ponieważ
widywali go w telewizji, chociaż nie był aktorem. Bardzo często
występował w różnych audycjach; odgarniał włosy z oczu i przemawiał z
pasją, zaangażowaniem i z troską, z uporem broniąc uciśnionych. Miał
jasne i płonące blaskiem oczy bojownika walczącego o świętą sprawę. Nic
zatem dziwnego, że jęki i utyskiwania w programie radiowym
wyprowadziły go z równowagi. Ludzie, którzy mieli wszystko: dom,
pracę, rodzinę, telefonowali do rozgłośni, by ponarzekać na stresy
codziennego życia. Byli prawdziwymi szczęściarzami, i tylko własny
egoizm nie pozwalał im tego dostrzec. W przeciwieństwie do
Nigeryjczyka, z którym Neil miał właśnie się spotkać. Ten człowiek dałby
wszystko, żeby mieć takie problemy jak ci głupcy z programu radiowego.
Na skutek nieudolności gryzipiórków w biurach i bałaganu w urzędach
jego dokumenty nie były w porządku i w ciągu najbliższych czterdziestu
ośmiu godzin groziło mu wydalenie z Irlandii. Neil, członek grupy
prawników powołanej do obrony uchodźców, został zaproszony na
zebranie, aby ustalić dalszą strategię postępowania. Spotkanie mogło
przeciągnąć się nawet do kilku godzin. Matka prosiła Neila, żeby się nie
spóźnił do Oaklands; uprzedziła go, że to ważne przyjęcie.
- Mam nadzieję, że biedna Cathy zdoła właściwie wywiązać się z zadania -
powiedziała.
- Jeśli ci zależy, aby goście dostali coś do zjedzenia, lepiej nie nazywaj jej
biedną Cathy, bo jeszcze to usłyszy - odrzekł ze śmiechem.
Idiotyczny był ten uporczywy brak porozumienia pomiędzy jego matką a
żoną. Obaj z ojcem starali się do tego nie mieszać. Nie ulegało
wątpliwości, że Cathy wygra, więc po co to wszystko?
Tom Feather raz jeszcze przejrzał w gazecie rubrykę dotyczącą
nieruchomości. Na jego twarzy malował się wyraz zaintrygowania.
Położył się w poprzek małej kozetki. Nie było na niej dość miejsca dla
jego długich nóg oraz potężnej sylwetki, chyba że przewiesił nogi przez
oparcie. Dopiero gdy przystawił sobie krzesło, aby oprzeć na nim stopy,
było mu względnie wygodnie. Przyrzekł sobie, że pewnego dnia
zamieszka w jakimś przestronnym mieszkaniu, gdzie się zmieści
wystarczająco duża dla niego kanapa. Dobrze było mieć potężną sylwetkę
rugbisty, ale nie wtedy, gdy trzeba usiąść i przestudiować rubrykę z
lokalami na sprzedaż. Strzepnął gazetę. Nagle zobaczył ogłoszenie,
którego wcześniej nie dostrzegł. Budy-
Jej największa miłość
nek z pomieszczeniem, w którym można było wydzielić kuchnię dla
potrzeb firmy kateringowej. On i Cathy Scarlet od pierwszego roku w
szkole kateringowej chcieli wspólnie prowadzić najlepszą w Dublinie
firmę tego rodzaju. Pragnęli serwować klientom w ich własnych domach
wyborne dania za rozsądną cenę. Oboje ciężko na to pracowali i teraz,
kiedy nawiązali kontakty i mieli widoki na uzyskanie koniecznych
środków finansowych, potrzebowali już tylko pomieszczenia, które
stałoby się ich bazą działania. Niewielki dom Cathy i Neila w Waterview,
choć bardzo elegancki, nie wchodził w rachubę z powodu ograniczonej
kubatury, a apartament w Sto-nefield, gdzie Tom mieszkał razem z
Marcellą, był jeszcze mniejszy. Coś musieli znaleźć, i to szybko. Tom
jednym uchem słuchał radia. Na co naprawdę miałby ochotę tego
wieczoru? Chciałby znaleźć dla nich lokum, które doskonale nadawałoby
się na siedzibę firmy, a potem najchętniej zostałby w domu razem z
Marcellą. Siedzieliby razem przed kominkiem, głaskałby ją po włosach i
rozmawiał z nią o przyszłości. Było to jednak dzisiaj niemożliwe.
Marcellą Malone pracowała w salonie piękności w pasażu handlowym
Haywards. Prawdopodobnie była najpiękniejszą manikiu-rzystką, jaką
kiedykolwiek widziały jej klientki. Wysoka i wiotka, miała owalną twarz o
oliwkowej cerze - marzenie wszystkich nastolatek. A spokojny i
wyważony sposób bycia Marcelli sprawiał, że pomimo jej niezwykłej
urody lgnęły do niej mniej urodziwe i tęższe niż ona kobiety; jak gdyby w
jej obecności miały nadzieję, że spłynie na nie część powabu dziewczyny.
Poza tym Marcellą zawsze sprawiała wrażenie, że jest bardzo
zainteresowana tym, co miały jej do powiedzenia.
W salonie było włączone radio i kobiety podjęły temat poruszony w
programie. Były nim żywo zainteresowane i zgodnie uważały, że w starym
roku nie osiągnęły tego, na co liczyły. Marcellą się nie odzywała.
Pochyliła swoją piękną twarz nad paznokciami klientki, które poddawała
zabiegom pielęgnacyjnym, i myślała o tym, jak wielką jest szczęściarą.
Miała wszystko, czego pragnęła. A przede wszystkim Toma Feathera -
najprzystojniejszego i najbardziej kochanego mężczyznę, o jakim każda
dziewczyna mogła marzyć. Co więcej, została ostatnio sfotografowana na
dwóch różnych imprezach i udało się jej zawrzeć bardzo dobre
znajomości. Jedną z owych okazji była promocja dzianin, drugą zaś pokaz
mody, podczas którego amatorki prezentowały ubrania, a dochód z ich
sprzedaży miał zasilić fundusz charytatywny. Nadchodzący rok
zapowiadał się więc dla Marcelli bardzo obiecująco. Miała znakomite
10
Jńaeve Hincfiy
portfolio, a Ricky, fotograf, który był jego autorem, wydawał niebawem
przyjęcie dla wytwornego towarzystwa. Zostało na nie zaproszonych wielu
przedstawicieli mediów, a także ona z Tomem. Liczyła na to, że jeśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl