[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Benedykt XVI we Francji 12-15 września 2008
Przemówienie powitalne Benedykta XVI w Pałacu Elizejskim
Panie prezydencie, panie i panowie, drodzy przyjaciele!
Gdy stąpam po francuskiej ziemi po raz pierwszy od czasu, kiedy Opatrzność powołała mnie na Stolicę Piotrową, jestem wzruszony i zaszczycony, że przyjmujecie mnie państwo w tym miejscu. Jestem szczególnie wdzięczny panu, panie prezydencie, za serdeczne zaproszenie, gorące przyjęcie i miłe słowa powitania. Dobrze pamiętam wizytę, którą złożył mi pan dziewięć miesięcy temu w Pałacu Watykańskim. Za pana pośrednictwem pozdrawiam wszystkich mieszkańców tego kraju o tysiącletniej historii, kraju, którego teraźniejszość obfituje w wydarzenia i który ma przed sobą obiecującą przyszłość. Pragnę, by wiedzieli, że Papież bardzo często modli się za Francję, pomny na to, co dała ona Kościołowi na przestrzeni ostatnich dwudziestu wieków!
Głównym celem mojej podróży są obchody 150. rocznicy objawień Najświętszej Maryi Panny w Lourdes. Pragnę dołączyć do niezliczonej rzeszy pielgrzymów, którzy – powodowani wiarą i miłością − w tym roku podążają zewsząd do maryjnego sanktuarium. Tej wierze i tej miłości przybywam złożyć hołd w waszym kraju w ciągu tych czterech błogosławionych dni, które dane mi będzie tutaj spędzić. Uważam za szczególną łaskę to, że w czasie pobytu w pana kraju, panie prezydencie, będę mógł uroczyście obchodzić następujące po sobie święta − święto Podwyższenia Krzyża i Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. Krzyż Chrystusa to znak poniżenia, który stał się narzędziem naszego odkupienia; Matka Boża jest żywym dowodem na to, że miłość, nawet jeśli jest wyszydzona i zraniona mieczem, będzie zawsze silniejsza od nienawiści.
Droga mojej pielgrzymki do Lourdes musiała prowadzić przez Paryż. Wasza stolica jest mi bliska i dobrze ją znam. Często tu bywałem i na przestrzeni lat − w czasie moich studiów, a także ze względu na funkcje, które wcześniej pełniłem − nawiązałem tutaj serdeczne przyjaźnie na płaszczyźnie ludzkiej i intelektualnej. Powracam tu z radością i cieszę się, że mam możliwość złożenia hołdu imponującemu dziedzictwu kultury i wiary, które przez stulecia tak wspaniale kształtowały wasz kraj i które dały światu wielkie postacie sług państwa i Kościoła. Ich nauczanie i przykład w sposób zupełnie naturalny przeniknęły poza granice geograficzne i państwowe i wpłynęły na kształt świata.
Podczas swej wizyty w Rzymie przypomniał pan, panie prezydencie, że Francja – podobnie jak i Europa – ma korzenie chrześcijańskie. Pokazuje to sama historia − już u swych początków wasz kraj przyjął przesłanie Ewangelii. Nawet jeżeli czasem brak dokumentów, pozostaje jednak faktem, że dowiedziono istnienia wspólnot chrześcijańskich w Galii już w bardzo dawnych czasach: nie sposób bez wzruszenia wspomnieć, że Lyon miał swojego biskupa już w połowie II w. i że św. Ireneusz w swoim dziele "Adversus haereses" dał wymowne świadectwo żywotności myśli chrześcijańskiej. Otóż św. Ireneusz przybył ze Smyrny, by głosić wiarę w zmartwychwstałego Chrystusa.
Lyon miał więc biskupa, którego językiem ojczystym był język grecki: czyż istnieje piękniejszy znak uniwersalnego charakteru i przeznaczenia chrześcijańskiego przesłania? Jedność rodzaju ludzkiego – owoc nieustającego działania Stwórcy − dostrzega umysł skłonny do refleksji: każdy mężczyzna i każda kobieta stworzeni są przez Boga, a także kształtowani przez liczne wpływy ludzkie. Każdy człowiek, niezależnie od czasu i miejsca, w którym żyje, pochodzi od stwórczej Miłości. Kościół, który został tak wcześnie zaszczepiony w waszym kraju, odegrał w nim rolę cywilizacyjną, co pragnę w tym miejscu podkreślić z uznaniem.
O roli tej wspomniał pan, panie prezydencie, w przemówieniu wygłoszonym w Pałacu Laterańskim w grudniu ubiegłego roku. Przekaz kultury starożytnej przez mnichów, profesorów i kopistów, kształtowanie serc i umysłów w duchu miłości do ludzi biednych, pomoc najuboższym poprzez tworzenie zgromadzeń szpitalnych, wkład chrześcijan w tworzenie instytucjonalnych podwalin Galii, a następnie Francji to fakty tak dobrze znane, że nie będę się nad nimi rozwodził. Ogromna liczba kaplic, kościołów, opactw i katedr, które są ozdobą waszych miast i wsi, jest wymownym świadectwem tego, że wasi ojcowie w wierze oddawali chwałę Temu, który obdarzył ich życiem i który nam daje życie. Wielu ludzi, także i tutaj, we Francji, zastanawia się nad relacjami między Kościołem a państwem. Tak naprawdę Chrystus, kiedy na postawione Mu pytanie odpowiedział: „Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mk 12, 17), sformułował już zasadę, którą należy się kierować, by znaleźć właściwe rozwiązanie kwestii relacji między sferą polityki a sferą religii. Kościół we Francji cieszy się obecnie wolnością.
Nieufność, jaka istniała w przeszłości, stopniowo przekształciła się w spokojny i rzeczowy dialog, który wciąż się pogłębia. Zresztą na określenie tego bardziej otwartego rozumienia użył pan, panie prezydencie, wyrażenia „pozytywna laickość”. Od 2002 r. istnieje nowe narzędzie dialogu i jestem pełen ufności co do jego działania, bo obie strony wykazują dobrą wolę. Wiemy, że pewne obszary dialogu pozostają wciąż otwarte, że trzeba je będzie zbadać i w sposób zdecydowany i cierpliwy powoli uzdrawiać. Jestem głęboko przekonany, że w obecnej chwili historycznej, kiedy kultury spotykają się coraz częściej, konieczne stało się podjęcie na nowo refleksji nad prawdziwym sensem i znaczeniem laickości. Istotnie, fundamentalne znaczenie ma, z jednej strony, dbanie o rozróżnienie sfery politycznej i religijnej w celu zapewnienia zarówno wolności religijnej obywateli, jak i odpowiedzialności państwa względem nich; z drugiej strony, trzeba sobie wyraźniej uświadomić, że religia odgrywa niezastąpioną rolę w formowaniu sumień oraz że może przyczynić się, wraz z innymi czynnikami do stworzenia podstawowego konsensusu etycznego w społeczeństwie.
Papież, który jest świadkiem Boga kochającego i zbawiającego, stara się być siewcą miłosierdzia i nadziei. Każda ludzka społeczność potrzebuje nadziei, a potrzeba ta jest jeszcze większa w naszym społeczeństwie, które w tak niewielkim stopniu rozbudza duchowe dążenia i które daje tak słabe zabezpieczenie materialne. Przedmiotem mojej wielkiej troski są ludzie młodzi. Niektórzy z nich mają trudności ze znalezieniem odpowiedniego dla siebie ukierunkowania bądź cierpią z powodu utraty punktów odniesienia w życiu rodzinnym. Jeszcze inni odczuwają ograniczenia zrzeszeń religijnych. Niekiedy są zepchnięci na margines i pozostawieni samym sobie, są słabi, i muszą sami zmagać się z rzeczywistością, która ich przekracza. Konieczną rzeczą jest zapewnienie im odpowiedniego systemu wychowawczego i zachęcanie do szanowania innych ludzi i niesienia im pomocy, tak by pogodnie weszli w wiek odpowiedzialności.
W tej dziedzinie Kościół może wnieść szczególny wkład. Sytuacja społeczna, jaka panuje na Zachodzie, a którą niestety cechuje ukryte pogłębianie się różnic między biednymi a bogatymi, także budzi mój niepokój. Jestem przekonany, że można znaleźć właściwe rozwiązania, które będą czymś więcej niż udzielaniem koniecznej, bezpośredniej pomocy, takie, które dotrą do istoty problemu, chroniąc ludzi słabych i uwydatniając ich godność. Poprzez swe liczne instytucje i wieloraką działalność Kościół często stara się, podobnie jak wiele stowarzyszeń w waszym kraju, zaradzać w sposób doraźny zaistniałej sytuacji, ale to do państwa należy stanowienie praw mających na celu wykorzenienie niesprawiedliwości. A mówiąc bardziej ogólnie, panie prezydencie, martwi mnie również stan naszej planety. W swej wielkiej hojności Bóg powierzył nam stworzony przez siebie świat. Trzeba nauczyć się go bardziej szanować i lepiej chronić. Wydaje mi się, że nadeszła chwila, by wypracować konstruktywne projekty, mające na względzie zagwarantowanie dobra przyszłych pokoleń.
Przewodniczenie Unii Europejskiej jest dla Francji okazją, by zaświadczyć o tym, jak ważne są dla niej prawa człowieka, a także ich umacnianie, dla dobra jednostki i społeczeństwa. Kiedy Europejczyk osobiście i naocznie przekona się, że niezbywalne prawa osoby ludzkiej, od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, jak również prawo do swobodnego kształcenia, życia w rodzinie, prawo do pracy i oczywiście prawo do wyznawania religii stanowią nierozerwalną całość, gdy zobaczy, że te prawa są promowane i szanowane, wtedy w pełni zrozumie wielkość struktury, jaką jest Unia, i stanie się jej aktywnym twórcą. Zadanie, jakie stoi przed panem, panie prezydencie, nie jest zadaniem łatwym. Czasy są niepewne i znalezienie właściwych rozwiązań w skomplikowanej codziennej sytuacji społecznej, gospodarczej, krajowej i międzynarodowej to trudne przedsięwzięcie.
W szczególności w obliczu niebezpieczeństwa pojawienia się znów dawnych nieufności, napięć i konfliktów między narodami, czego dziś jesteśmy świadkami i co budzi nasz niepokój. Francja, która jest krajem historycznie wyczulonym na kwestię pojednania między narodami winna pomagać w budowaniu pokoju w jej granicach i na całym świecie. W związku z tym ważne jest szerzenie jedności, która nie może i nie zamierza być jednolitością, lecz potrafi zagwarantować poszanowanie różnic narodowych i różnych tradycji kulturowych, które stanowią bogactwo „symfonii europejskiej”, przypominając skądinąd, że „tożsamość narodowa urzeczywistnia się jedynie w otwarciu na inne narody i poprzez solidarność z innymi” (adhortacja apostolska „Ecclesia in Europa”, n. 112). Wyrażam zatem ufność, że wasz kraj będzie coraz bardziej przyczyniał się do tego, aby to stulecie było w coraz większym stopniu stuleciem ładu, harmonii i pokoju.
Panie prezydencie, drodzy przyjaciele, pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność za zaproszenie mnie i za serdeczne przyjęcie. Zapewniam was o mojej żarliwej modlitwie o to, żeby Bóg obdarzył wasz wspaniały kraj pokojem i dobrobytem, wolnością i jednością, równością i braterstwem. Powierzam te modlitwy matczynemu wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny, Patronki Francji. Niech Bóg błogosławi Francję i wszystkich Francuzów!
Przemówienie podczas Nieszporów w katedrze Notre-Dame w Paryżu
Drodzy bracia kardynałowie i biskupi, księża kanonicy kapituły, kapelani z katedry Notre-Dame, drodzy kapłani i diakoni, drodzy przyjaciele z niekatolickich Kościołów i Wspólnot kościelnych, drodzy bracia i siostry!
Błogosławiony niech będzie Bóg, który pozwala nam spotkać się w miejscu tak drogim sercom paryżan, a także wszystkich Francuzów! Błogosławiony niech będzie Bóg, który daje nam łaskę złożenia Mu hołdu naszą modlitwą Nieszporów, którą oddajemy Mu należną cześć, słowami, odziedziczonymi przez liturgię Kościoła po liturgii synagogalnej, jaką sprawował Chrystus i Jego pierwsi uczniowie! Tak, błogosławiony niech będzie Bóg, który przychodzi nam z taką pomocą – in auditorium nostrum – abyśmy mogli naszymi ustami składać Mu ofiarę!
Oto jesteśmy tutaj w głównym kościele diecezji paryskiej, w katedrze Notre-Dame, wznoszącej się w sercu miasta jako żywy znak obecności Boga pośród ludzi. Mój poprzednik Aleksander III położył kamień węgielny pod jej budowę, papieże Pius VII i Jan Paweł II uhonorowali ją swą wizytą, a ja niezmiernie się cieszę, że dołączam do tego grona, po upływie ćwierćwiecza od czasu, gdy przybyłem tu, by wygłosić konferencję poświęconą katechezie. Nie sposób nie dziękować Temu, który stworzył zarówno materię, jak i ducha, za piękno budowli, która nas gości. Chrześcijanie Lutecji wcześniej wznieśli katedrę poświęconą św. Szczepanowi, pierwszemu męczennikowi, a gdy przestała wystarczać, stopniowo między XII a XIV w. została zastąpiona przez tę, którą podziwiamy obecnie. Wiara średniowiecza wznosiła katedry, a wasi przodkowie przychodzili tutaj, by sławić Boga, Jemu zawierzać swe nadzieje i wyznawać Mu miłość.
Wielkie wydarzenia religijne i świeckie miały miejsce w tej świątyni, w której architekci, malarze, rzeźbiarze i muzycy dali z siebie, co najlepsze. Wystarczy wymienić, pośród wielu innych, nazwiska architekta Jeana de Chelles, malarza Charles’a Le Bruna, rzeźbiarza Nicolasa Coustou i organistów Louisa Vierne’a i Pierre’a Cochereau. Sztuka – jako droga do Boga, i modlitwa chóralna – oddawanie chwały Stwórcy przez Kościół, pomogły Paulowi Claudelowi, który przyszedł tu na Nieszpory Bożego Narodzenia w 1886 r., odnaleźć drogę do osobistego doświadczenia Boga. Znamienne jest, że Bóg oświecił jego duszę właśnie podczas śpiewu Magnificat, w którym Kościół wsłuchuje się słowa Maryi Dziewicy, świętej Patronki tych miejsc, która przypomina światu, że Wszechmogący wywyższył pokornych (por. Łk 1, 52). Katedra Notre-Dame, która była widownią mniej znanych, lecz nie mniej rzeczywistych nawróceń, amboną, z której głosiciele Ewangelii, tacy jak ojcowie Lacordaire, Monsabré i Samson, potrafili przekazywać swój żar i pasję najrozmaitszym słuchaczom – jest w pełni zasłużenie jednym z najsłynniejszych zabytków kultury waszego kraju. Relikwie prawdziwego krzyża i korony cierniowej, którym przed chwilą oddałem cześć, zgodnie ze zwyczajem wprowadzonym przez św. Ludwika, dziś mają w niej godną siebie oprawę, będącą darem ludzkiego ducha dla stwórczej Miłości.
Słowo, świadek nieustannej wymiany, jaką Bóg zechciał nawiązać między ludźmi a samym sobą, rozbrzmiewa pod historycznym sklepieniem tej katedry, stając się treścią naszej dzisiejszej ofiary, co uwydatnia dar kadzidła, uwidoczniającego nasze chwalenie Boga. Opatrznościowym zbiegiem okoliczności słowa Psalmisty opisują odczucia naszej duszy trafniej, niż śmielibyśmy sobie wyobrazić: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: «Pójdziemy do domu Pańskiego!» (Ps 122 [121], 1). Laetatus sum in his quae dicta sunt mihi – radość Psalmisty, wyrażona w tych słowach psalmu, napełnia nasze serca, znajdując w nich głęboki oddźwięk. Naszą radością jest iść do domu Pana, bowiem, jak nas uczyli ojcowie, tym domem jest konkretny symbol Jeruzalem, które zstępuje ku nam z nieba (por. Ap 21, 2), aby nam ofiarować najpiękniejsze z mieszkań. „Jeżeli w nim przebywamy – pisze św. Hilary z Poitiers – jesteśmy współobywatelami świętych i członkami rodziny Bożej, gdyż to jest dom Boży” ("Traité sur le Psaume 121", 2).
A św. Augustyn dodaje: „Ten psalm pragnie Jerozolimy niebieskiej (…). Jest to «kantyk stopni». Nie są to stopnie schodzących, ale wstępujących. Podczas wędrówki wzdychamy, ale spotykamy niekiedy towarzyszy, którzy już widzieli święte miasto i zachęcają nas, żebyśmy do niego biegli” ("Objaśnienie psalmu 121", 2). Drodzy przyjaciele, w czasie tych Nieszporów nasze myśli i modlitwa łączą się z niezliczonymi głosami mężczyzn i kobiet, którzy przed nami właśnie tu śpiewali ten psalm, od tylu wieków. Dołączamy do owych pielgrzymów, którzy wstępowali ku Jeruzalem i ku stopniom jego Świątyni, dołączamy do tysięcy ludzi, którzy zrozumieli, że celem ich ziemskiego pielgrzymowania jest niebo, wieczne Jeruzalem, i którzy zaufali Chrystusowi, pozwalając Mu, by ich tam prowadził. W istocie, jakaż to radość wiedzieć, że choć tego nie widzimy, otacza nas tak wielka rzesza świadków!
Nasza wędrówka ku świętemu miastu nie byłaby możliwa poza Kościołem, który jest zarodkiem i zapowiedzią niebieskiego Jeruzalem. „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą” (Ps 127 [126], 1). Kto jest tym Panem, jeżeli nie nasz Pan Jezus Chrystus. To On założył swój Kościół, zbudował go na skale, na wierze apostoła Piotra. I, jak mówi dalej św. Augustyn, „Sam Pan nasz Jezus Chrystus buduje swoją świątynię. Wielu przy budowie pracuje, jeśli jednak Pan nie zbuduje, na próżno trudzą się budujący go” ("Objaśnienie psalmu 126", 2). Następnie, drodzy przyjaciele, Augustyn zapytuje, kim są owi budujący, i sam sobie odpowiada: „Wszyscy, którzy w Kościele głoszą słowo Boże, szafarze sakramentów Boga.
Wszyscy biegniemy, wszyscy się trudzimy, wszyscy budujemy”, lecz jedynie Bóg w nas „buduje, napomina, otwiera umysł, nakłania umysł do prawd wiary” (por. tamże). Jakże wspaniałe jest nasze działanie w służbie słowa Bożego! Jesteśmy narzędziami Ducha; Bóg w swej pokorze posługuje się nami, by szerzyć swoje słowo. My stajemy się Jego głosem, po tym jak wsłuchaliśmy się w to, co płynie z Jego ust. My wkładamy Jego słowo w swoje usta, by ofiarować je światu. Ofiara naszej modlitwy jest Mu miła. Wykorzystuje ją, by objawiać się wszystkim, których spotykamy. W istocie, jak mówi św. Paweł do Efezjan: „On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym (...) w Chrystusie” (1, 3), On bowiem wybrał nas, byśmy byli Jego świadkami aż po krańce ziemi, a wybrał nas, nim zostaliśmy poczęci, przez tajemniczy dar swej łaski.
Jego Słowo – Verbum – które od zawsze było u Niego (por. J 1, 1), zrodziło się z Niewiasty, zrodziło się pod Prawem, "aby wykupić tych, którzy podlegali Prawu, i obdarzyć nas przybranym synostwem" (por. Ga 4, 4-5). Bóg przyjął ciało w łonie Kobiety, Dziewicy. Wasza katedra jest żywym hymnem z kamienia i światła ku chwale tego jedynego w historii ludzkości wydarzenia – wejścia odwiecznego Słowa Bożego w dzieje ludzi w pełni czasów, aby ich odkupić przez złożenie ofiary z samego siebie na krzyżu. Nasze ziemskie liturgie, całkowicie ukierunkowane na celebrowanie tego jedynego w historii wydarzenia, nigdy nie zdołają w pełni wyrazić jego nieskończonej głębi. Aby obrzędy były piękne, z pewnością nic nigdy nie będzie dostatecznie wyszukane, wypielęgnowane, dopracowane, nic nie jest bowiem zbyt piękne dla Boga, który jest nieskończonym Pięknem. Nasze ziemskie liturgie mogą być jedynie słabym odblaskiem niebiańskiej liturgii, sprawowanej w niebieskim Jeruzalem, które jest ostatecznym celem naszego ziemskiego pielgrzymowania. Oby jednak nasze liturgie możliwie jak najbardziej ją przypominały i pozwalały jej zakosztować!
Odtąd Słowo Boże zostało nam dane, aby było duszą naszego apostolatu, duszą naszego życia kapłańskiego. Słowo budzi nas każdego ranka. Każdego ranka sam Pan „otwiera nam uszy” (por. Iz 50, 5) psalmami z Godziny Czytań i Jutrzni. Przez cały dzień Słowo Boże staje się treścią modlitwy całego Kościoła, który w ten sposób pragnie dać świadectwo swej wierności Chrystusowi. Jak mówi słynne powiedzenie św. Hieronima, które będzie rozważane w czasie XII Zgromadzenia Synodu Biskupów w październiku tego roku, „Nie znać Pisma, to nie znać Chrystusa” (Wstęp do komentarza do Księgi Izajasza). Drodzy bracia kapłani, nie obawiajcie się poświęcać wiele czasu na lekturę Pisma, na medytację i modlitwę brewiarzową! Niemal niepostrzeżenie Słowo czytane i rozważane w Kościele oddziałuje na was i was przemienia. Jeżeli stanie się ono „towarzyszem” waszego życia, jako objawienie Bożej Mądrości, będzie waszym „doradcą w dobrem”, waszą „pociechą w troskach i w smutku” (por. Mdr 8, 9).
„Żywe (...) jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny” – pisze autor Listu do Hebrajczyków (4, 12). Wam, drodzy seminarzyści, przygotowujący się do przyjęcia sakramentu kapłaństwa, aby uczestniczyć w potrójnym urzędzie – nauczania, rządzenia i uświęcania, to słowo zostaje powierzone jako drogocenne dobro. Dzięki temu słowu, które rozważacie każdego dnia, macie udział w życiu samego Chrystusa, którego będziecie głosić w swoim otoczeniu.
Pan Jezus swoim słowem ustanowił Najświętszy Sakrament swojego Ciała i Krwi; swoim słowem uzdrawiał chorych, wypędzał demony, odpuszczał grzechy; swoim słowem objawiał ludziom ukryte tajemnice królestwa. Wy będziecie przechowywać depozyt tego skutecznego Słowa, które czyni to, co mówi. Podsycajcie w sobie zawsze miłość do Słowa Bożego! Uczcie się dzięki niemu kochać wszystkich, którzy pojawią się na waszej drodze. W Kościele nikt nie jest zbędny, nikt! Wszyscy mogą i powinni znaleźć w nim swe miejsce.
I wy, drodzy diakoni, którzy skutecznie współpracujecie z biskupami i kapłanami, miłujcie zawsze Słowo Boże. Głosicie Ewangelię w czasie Mszy św., komentujecie ją podczas katechez dla waszych braci i sióstr. Niech ona będzie na centralnym miejscu w waszym życiu, w waszej służbie bliźniemu, w całej waszej posłudze. Nie dążąc do zastąpienia kapłanów, pomagajcie im po przyjacielsku i skutecznie, będąc żywymi świadkami nieskończonej mocy Słowa Bożego!
Zakonnicy, zakonnice i wszystkie osoby konsekrowane w szczególny sposób żyją Mądrością Boga, wyrażoną w Jego Słowie. Życie według rad ewangelicznych upodobniło was, drodzy konsekrowani, do Tego, który dla nas stał się ubogi, posłuszny i czysty. Waszym jedynym bogactwem – prawdę mówiąc jedynym, które pokona wieki i zasłonę śmierci – jest Słowo Pana.
To On powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mt 24, 35). Wasze posłuszeństwo etymologicznie oznacza słuchanie, bowiem „być posłusznym” (obéir) pochodzi od łacińskiego obaudire, oznaczającego „nadstawiać ucha” na coś lub kogoś.
Dzięki posłuszeństwu kierujecie waszą duszę ku Temu, który jest Drogą, Prawdą i Życiem (por. J 14, 6) i który mówi do was jak do synów św. Benedykta: „Słuchaj synu nauk mistrza i nakłoń [ku nim] ucho twojego serca” (Prolog do Reguły św. Benedykta). Wreszcie, pozwalacie się oczyszczać każdego dnia Temu, który nam powiedział: „Każdą latorośl, która przynosi owoc, Ojciec mój oczyszcza, by przynosiła owoc obfitszy” (por. J 15, 2). Czystość Słowa Bożego jest wzorem waszej czystości; ona jest gwarancją jej duchowej płodności.
Z niezachwianą ufnością w moc Boga, który nas zbawił „w nadziei” (Rz 8, 24) i który chce nas uczynić jedną owczarnią pod laską jednego pasterza, Chrystusa Jezusa, modlę się o jedność Kościoła. Pozdrawiam raz jeszcze z szacunkiem i miłością przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich i wspólnot kościelnych, którzy przybyli, by razem z nami po bratersku uczestniczyć w Nieszporach w tej katedrze. Moc Słowa Bożego jest tak wielka, że wszyscy możemy mu się polecać, na wzór św. Pawła – naszego szczególnego orędownika w tym roku – który żegnając się w Milecie ze starszymi Efezu, nie zawahał się polecić ich „Bogu i słowu Jego łaski” (Dz 20, 32), przestrzegając ich przed wszelkiego rodzaju podziałami. Taki jest sens tej jedności Słowa Bożego, znaku, rękojmi i gwarancji jedności Kościoła, i o jej wzrastanie w nas gorąco proszę Pana: nie ma miłości w Kościele bez umiłowania słowa, nie ma Kościoła bez zjednoczenia wokół Chrystusa Odkupiciela, nie ma owoców odkupienia bez miłości Boga i bliźniego, w myśl dwóch przykazań, które streszczają całe Pismo Święte!
Drodzy bracia i siostry, Matka Boża – Notre-Dame jest najpiękniejszym przykładem wierności Bożemu Słowu. Ta wierność była tak wielka, że umożliwiła Wcielenie: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego!” (Łk 1, 38) – mówi Maryja z absolutną ufnością. W naszej wieczornej modlitwie posłużymy się słowami Magnificat Tej, którą wszystkie pokolenia nazwą błogosławioną, uwierzyła Ona bowiem, że spełnią się przekazane Jej słowa Pana (por. 1, 45); Ona zachowała nadzieję wbrew wszelkiej nadziei na zmartwychwstanie Syna; Ona ukochała ludzkość do tego stopnia, że została jej dana za Matkę (por. J 19, 27). I tak „w Słowie Bożym czuje się Ona jak u siebie w domu, z naturalnością wychodzi i wchodzi z powrotem. Ona mówi i myśli według Słowa Bożego; Słowo Boże staje się Jej słowem, a Jej słowo rodzi się ze Słowa Bożego” ("Deus caritas est", 41). My możemy powiedzieć do Niej ufnie: "Święta Maryjo, Matko Boga, Matko nasza, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą. Wskaż nam drogę do Jego królestwa!" ("Spe salvi", 50). Amen.
Przemówienie do młodzieży zgromadzanej na czuwaniu modlitewnym przed paryską katedrą Notre-Dame
Droga młodzieży!
Po modlitewnym skupieniu, które dominowało podczas Nieszporów w katedrze Notre-Dame, wy pozdrawiacie mnie teraz entuzjastycznie, nadając temu spotkaniu radosny i bardzo miły nastrój. Przypomina mi ono niezapomniane lipcowe spotkanie w Sydney z okazji Światowego Dnia Młodzieży, w którym niektórzy z was uczestniczyli. Dziś wieczór chciałbym wam powiedzieć o dwóch rzeczach, ściśle ze sobą powiązanych, stanowiących prawdziwy skarb, któremu możecie oddać swe serce (por. Mt 6, 21).
Pierwsza wiąże się z tematem wybranym na spotkanie w Sydney. Jest on zarazem tematem waszego modlitewnego czuwania, które rozpocznie się za chwilę. Mam na myśli fragment zaczerpnięty z Dziejów Apostolskich, księgi, którą bardzo trafnie niektórzy nazywają Ewangelią Ducha Świętego: „Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz 1, 8). Sydney pomogło wielu młodym odkryć na nowo, jak ważny jest Duch Święty w życiu chrześcijanina. Duch wprowadza nas w bliską relację z Bogiem, w którym jest źródło wszelkiego prawdziwego bogactwa ludzkiego. Wszyscy staracie się kochać i pragniecie być kochani! Powinniście zwrócić się do Boga, by nauczył was kochać i dał siłę, by kochać. Duch, który jest Miłością, może otworzyć wasze serca na dar autentycznej miłości. Wy wszyscy szukacie prawdy i pragniecie nią żyć! Tą prawdą jest Chrystus. On jest jedyną Drogą, jedyną Prawdą i prawdziwym Życiem. Iść za Chrystusem to znaczy naprawdę "wypłynąć na głębię", jak wielokrotnie mówią Psalmy. Droga Prawdy jest jedna a jednocześnie wieloraka, w zależności od różnych charyzmatów, tak jak Prawda jest jedna a jednocześnie nieskończenie bogata. Powierzcie się Duchowi Świętemu, by odkrywać Chrystusa. Duch jest niezbędnym przewodnikiem w modlitwie, duszą naszej nadziei i źródłem prawdziwej radości.
Abyście mogli zgłębić te prawdy wiary, zachęcam was do refleksji nad tym, jak wielkim sakramentem jest bierzmowanie, które otrzymaliście i które wprowadza was w życie wiary dojrzałej. Trzeba koniecznie coraz lepiej rozumieć ten sakrament, aby zweryfikować jakość i głębię waszej wiary i aby ją umocnić. Duch Święty zbliża was do tajemnicy Boga i pozwala pojąć, kim jest Bóg. On was zachęca, abyście w bliźnim widzieli brata, którego Bóg wam dał, byście żyli z nim w jedności, po ludzku i w wymiarze duchowym, a zatem, byście żyli w Kościele. Objawia wam, kim jest Chrystus, który za nas umarł i zmartwychwstał, byście dawali świadectwo. W waszym wieku jest się wielkodusznym. Jest rzeczą bardzo ważną, abyście mówili o Chrystusie w otaczającym was środowisku, w waszych rodzinach, waszym przyjaciołom, w miejscach nauki, pracy i rozrywki. Nie lękajcie się! Miejcie „odwagę żyć Ewangelią i śmiało ją głosić” (Orędzie do młodzieży świata, 20 .07. 2007 r.).
Dlatego zachęcam was, abyście znajdowali słowa potrzebne do głoszenia Boga w waszym otoczeniu, opierając swe świadectwo na mocy Ducha, wypraszanej w modlitwie. Nieście Dobrą Nowinę rówieśnikom, a także innym ludziom. Przeżywają oni burze uczuciowe, nękają ich troski i niepewności związane z pracą i studiami. Zmagają się z cierpieniami i doświadczają niepowtarzalnych radości. Dawajcie świadectwo o Bogu, bowiem wy, młodzi, w pełni należycie do wspólnoty katolickiej na mocy chrztu i ze względu na wspólnie wyznawaną wiarę (por. Ef 4, 5). Kościół liczy na was – i muszę wam to powiedzieć!
W tym roku poświęconym św. Pawłowi chciałbym wam powierzyć drugi skarb, który był na centralnym miejscu w życiu tego fascynującego Apostoła: jest nim tajemnica Krzyża. W niedzielę w Lourdes, będę obchodził święto Podwyższenia Krzyża Świętego, przyłączając się do niezliczonych pielgrzymów. Wielu spośród was nosi na szyi łańcuszek z krzyżem. Ja także go noszę, jak zresztą wszyscy biskupi. To nie jest ozdoba ani klejnot. Jest to cenny symbol naszej wiary, widzialny i materialny znak złączenia z Chrystusem. Św. Paweł wyraźnie mówi o Krzyżu na początku swojego Pierwszego Listu do Koryntian.
W Koryncie żyła niespokojna i niesforna wspólnota, której groziło niebezpieczeństwo, że ulegnie zepsuciu otoczenia. Były to zagrożenia podobne do tych, które znamy w dzisiejszych czasach. Wymienię tylko kilka: kłótnie i walki w łonie wspólnoty wierzących, zakusy pseudomądrości religijnych czy filozoficznych, powierzchowność wiary i rozwiązłość moralna. Św. Paweł pisze na początku swego listu: „Nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (.
Dalej Apostoł ukazuje szczególną opozycję zachodzącą między mądrością a głupstwem według Boga i według ludzi. Mówi o tym, gdy wspomina o założeniu Kościoła w Koryncie i odnośnie do swojego nauczania. Kończąc, kładzie nacisk na piękno i mądrość Boga, o których Chrystus, a później Jego apostołowie przyszli pouczyć świat i chrześcijan. Ta mądrość, tajemnicza i ukryta (por. 1 Kor 2, 7), została nam objawiona przez Ducha, „człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego pojąć, bo tylko Duchem można to zrozumieć” (1 Kor 2, 14)
Duch otwiera człowieka na to, co wykracza poza pojmowanie ludzkie, i pozwala mu zrozumieć, że jedyna prawdziwa mądrość jest w wielkości Chrystusa. Dla chrześcijan Krzyż jest symbolem mądrości Boga i Jego nieskończonej miłości, objawionej w zbawczym darze Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał za życie świata, a zwłaszcza za życie każdego i każdej z was. Niech to poruszające odkrycie przynagla was do szanowania Krzyża i oddawania mu czci! On jest nie tylko znakiem waszego życia w Bogu i waszego zbawienia, lecz także – i wy to rozumiecie – niemym świadkiem cierpień ludzi i zarazem jedynym i bezcennym wyrazem wszystkich ich nadziei.
Droga młodzieży, wiem, że oddawanie czci Krzyżowi naraża niekiedy również na szyderstwo, a nawet prześladowania. Krzyż w pewnym sensie wystawia na niebezpieczeństwo człowieka, lecz także i przede wszystkim umacnia łaskę Bożą i potwierdza nasze zbawienie. Dziś wieczorem powierzam wam Krzyż Chrystusa. Duch Święty pomoże wam zrozumieć jego tajemnice miłości, i wówczas powtórzycie za św. Pawłem: „Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Ga 6, 14).
Paweł zrozumiał słowa Jezusa – pozornie paradoksalne – zgodnie z którymi tylko oddając („tracąc”) życie można je znaleźć (por. Mk 8, 35; J 12, 24) i wyciągnął z nich wniosek, że Krzyż wyraża podstawowe prawo miłości, doskonałą definicję prawdziwego życia. Oby zgłębianie tajemnicy Krzyża pozwoliło niektórym z was odkryć powołanie do służenia Chrystusowi w sposób pełniejszy, w życiu kapłańskim lub zakonnym!
Teraz nadszedł czas, by rozpocząć modlitewne czuwanie, na które zgromadziliście się dziś wieczorem. Nie zapominajcie o dwóch skarbach, o których wam mówił Papież: o Duchu Świętym i o Krzyżu! Na zakończenie chciałbym jeszcze raz wam powiedzieć, drodzy młodzi, że wam ufam i że pragnę, abyście cieszyli się, dziś i w przyszłości, uznaniem i miłością Kościoła! Niech Bóg będzie z wami każdego dnia i niech błogosławi wam, a także waszym rodzinom i przyjaciołom. Z radością udzielam wam i całej młodzieży Francji apostolskiego błogosławieństwa
Homilia papieska podczas Mszy św. na Placu Inwalidów
Eminencjo, księża kardynałowie, drodzy bracia w biskupstwie, bracia i siostry w Chrystusie!
Jezus Chrystus gromadzi nas w tym godnym podziwu miejscu w sercu Paryża w dniu, w którym Kościół powszechny wspomina św. Jana Chryzostoma, jednego ze swoich największych Doktorów, którzy świadectwem życia i nauczaniem wskazali mu drogę, którą powinien iść. Z radością witam przedstawicieli wszystkich władz, które mnie przyjęły w tym szlachetnym mieście, w szczególności jego arcybiskupa kard. André Vingt-Trois, któremu dziękuję za miłe słowa. Witam również wszystkich biskupów, kapłanów, diakonów, zgromadzonych wokół mnie, by sprawować Ofiarę Chrystusa. Dziękuję wszystkim osobistościom, w szczególności panu premierowi, którzy zechcieli tu być dziś rano; zapewniam ich o mojej żarliwej modlitwie o powodzenie ich wzniosłej misji w służbie współobywateli.
Pierwszy List św. Pawła, skierowany do Koryntian, pozwala nam się przekonać – w tym roku św. Pawła, który został zainaugurowany 28 czerwca – jak bardzo rady Apostoła są aktualne i dziś. „Strzeżcie się bałwochwalstwa” (1 Kor 10, 14) – pisze do wspólnoty pozostającej pod silnym wpływem pogaństwa i rozdartej między przyjęciem nowości Ewangelii a zachowywaniem dawnych praktyk, odziedziczonych po przodkach. Strzec się bożków oznaczało wówczas zaprzestać oddawania czci bogom Olimpu i składania im krwawych ofiar. Strzec się bożków oznaczało słuchać nauczania proroków Starego Testamentu, którzy od wieków piętnowali ludzką skłonność do tworzenia sobie fałszywych wizerunków Boga. Psalm 115 [113 B] mówi o posągach bożków, że to nic innego, jak „srebro i złoto, dzieło rąk ludzkich. Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą, nozdrza mają, ale nie czują zapachu” (4-5). Z wyjątkiem ludu Izraela, któremu objawił się jedyny Bóg, cały starożytny świat wyznawał kult bożków. Przemożnie obecne w Koryncie błędy pogaństwa musiały zostać napiętnowane, gdyż powodowały silne wyobcowanie i oddalały człowieka od jego prawdziwego przeznaczenia. Uniemożliwiały mu uznanie, że Chrystus jest jedynym Zbawicielem, jedynym, który wskazuje człowiekowi drogę do Boga.
To wezwanie, by strzec się bożków, pozostaje aktualne w dzisiejszych czasach. Czyż nasz współczesny świat nie stworzył sobie własnych bożków? Czy nie poszedł w ślady, być może nieświadomie, starożytnych pogan, odwodząc człowieka od jego prawdziwego celu, od szczęścia życia wiecznego z Bogiem? Jest to pytanie, które każdy człowiek, uczciwy wobec samego siebie, musi sobie zadać. Kto jest ważny w moim życiu? Co jest dla mnie na pierwszym miejscu? Słowo „idol” – „bożek” pochodzi z greckiego i oznacza „obraz”, „postać”, „wizerunek”, lecz również „widmo”, „zjawę”, „czczy pozór”. Bożek jest zwodniczy, odwodzi bowiem tego, kto mu służy, od rzeczywistości, by zamknąć go w królestwie pozoru. A czyż nie jest to typowa pokusa naszej epoki – jedynej, na którą możemy rzeczywiście wywierać wpływ? Pokusa, by gloryfikować przeszłość, której już nie ma, zapominając o jej niedoskonałościach; pokusa, by hołdować przyszłości, której jeszcze nie ma, w przekonaniu, że człowiek swoimi własnymi siłami urzeczywistni królestwo wiecznej szczęśliwości na ziemi! Św. Paweł wyjaśnia mieszkańcom Kolosów, że niezaspokojona żądza jest bałwochwalstwem (por. 3, 5), i przypomina swojemu uczniowi Tymoteuszowi, że żądza pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła. Dodaje też, że „za nimi to uganiając się, niektórzy zabłądzili z dala od wiary i sobie samym zadali wiele cierpień” (1 Tm 6, 10). Czyż pieniądz, żądza posiadania, władzy, a nawet wiedzy nie odwiodły człowieka od jego prawdziwego Celu?
Drodzy bracia i siostry, pytanie, które nam stawia liturgia dzisiejszego dnia, znajduje odpowiedź w tejże samej liturgii, którą nam pozostawili nasi ojcowie w wierze i oczywiście sam św. Paweł (por. 1 Kor 11, 23). W swoim komentarzu do tego tekstu św. Jan Chryzostom zwraca uwagę na to, że św. Paweł surowo potępia bałwochwalstwo, które jest „poważnym błędem”, „zgorszeniem”, prawdziwą „plagą” (Homilia 24 o 1 Liście do Koryntian, 1). Zaraz potem, że to radykalne potępienie bałwochwalstwa nie jest bynajmniej potępieniem osoby bałwochwalcy.
W naszych sądach nie powinniśmy nigdy mylić grzechu, którego nie akceptujemy z grzesznikiem, którego stanu sumienia nie możemy osądzać i który zawsze może się przecież nawrócić i uzyskać przebaczenie. Św. Paweł odwołuje się tu do rozsądku swoich czytelników: „Mówię jak do ludzi rozsądnych. Zresztą osądźcie sami to, co mówię” (1 Kor 10, 15). Bóg nigdy nie domaga się od człowieka ofiary ze swojego rozumu! Rozum nigdy nie wchodzi w rzeczywisty konflikt z wiarą! Jedyny Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty, stworzył nasz rozum i daje nam wiarę, proponując, byśmy w wolności przyjęli ją jako cenny dar. Właśnie bałwochwalstwo odwraca człowieka od tej perspektywy, a rozum sam może sobie stworzyć bożków. Prośmy, drodzy bracia i siostry, Boga, który nas widzi i słyszy, aby pomógł nam oczyścić się z bałwochwalstwa, byśmy mogli dojść do poznania prawdy o naszym bycie, byśmy mogli poznać prawdę o Jego nieskończonym bycie!
Jak dojść do Boga? Jak znaleźć lub odnaleźć Tego, którego człowiek szuka w głębi siebie, jakże często jednak o Nim zapominając? Św. Paweł mówi nam, byśmy odwoływali się nie tylko do rozumu, lecz przede wszystkim do naszej wiary, ażeby Go odkryć. A co mówi nam wiara? Chleb, który łamiemy, jest udziałem w Ciele Chrystusa; kielich dziękczynienia, który błogosławimy, jest udziałem w Krwi Chrystusa. Jest to niezwykłe objawienie, pochodzące od Chrystusa i przekazywane nam przez apostołów i przez cały Kościół od ponad dwóch tysięcy lat – Chrystus ustanowił sakrament Eucharystii w wieczór Wielkiego Czwartku. Pragnął, aby Jego ofiara była ponawiana, w sposób bezkrwawy, za każdym razem, kiedy kapłan wypowiada nad chlebem i winem słowa konsekracji. Miliony razy od dwóch tysięcy lat w najskromniejszej z kaplic, jak i w najokazalszej z bazylik czy katedr zmartwychwstały Pan daje się swojemu ludowi, stając się tym samym, zgodnie ze znanym powiedzeniem św. Augustyna, „bardziej wewnątrz nas niż my sami” (por. Wyznania, III, 6. 11).
Bracia i siostry, otaczajmy największą czcią sakrament Ciała i Krwi Pańskiej – Przenajświętszy Sakrament rzeczywistej obecności Pana w Jego Kościele i pośród całej ludzkości. Nie traćmy żadnej sposobności, aby Mu okazać szacunek i miłość! Okażmy Mu największe dowody czci! Naszymi słowami, naszym milczeniem i naszymi czynami nie dopuśćmy, by kiedykolwiek osłabła w nas i dokoła nas wiara w zmartwychwstałego Chrystusa, obecnego w Eucharystii! Jak pięknie mówi św. Jan Chryzostom: „Miejmy przed oczyma niewysłowione dobrodziejstwa Boga i wszelkie dobro, którymi On pozwala nam się radować, kiedy ofiarujemy Mu ten kielich, kiedy przyjmujemy komunię św., wysławiając Go za to, że uwolnił rodzaj ludzki od błędu, że przybliżył do siebie tych, którzy się oddalili, że pogrążonych w rozpaczy i niewierzących tego świata uczynił lud braci, współdziedziców Syna Bożego” (Homilia 24 o 1 Liście do Koryntian, 1). W istocie – mówi dalej – „to co jest w kielichu, jest właśnie tym, co wypłynęło z Jego boku, i właśnie w tym mamy udział” (tamże). Jest to nie tylko uczestnictwo i dzielenie się, jest to „zjednoczenie” – mówi.
Msza św. jest par excellence ofiarą dziękczynną; która pozwala nam złączyć nasze dziękczynienie z dziękczynieniem Zbawiciela, odwiecznego Syna Ojca. Msza św. sama w sobie zachęca nas także do wystrzegania się bożków, bo, jak nalega św. Paweł, „nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów” (1 Kor 10, 21). Msza św. skłania nas do rozeznania, co w nas jest posłuszne Duchowi Bożemu, a co w nas daje posłuch duchowi zła. We Mszy św. pragniemy należeć jedynie do Chrystusa i z wdzięcznością wołamy słowami Psalmisty: „Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył?” (Ps 115, 12). Tak, jak podziękować Panu za życie, które nam dał? Odpowiedź na pytanie Psalmisty znajduje się w samym psalmie, bowiem słowo Boże w swym miłosierdziu samo odpowiada na pytania, które stawia. Jak podziękować Panu za całe dobro, jakie nam czyni, jeśli nie postępując zgodnie z Jego własnymi słowami: „Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pańskiego” (Ps 115, 13)?
Podnieść kielich zbawienia i wzywać imienia Pana – czyż nie jest to właśnie najlepszy sposób, by „wystrzegać się bożków”, do czego nawołuje św. Paweł? Za każdym razem, kiedy jest sprawowana Msza św., za każdym razem, kiedy Chrystus staje się sakramentalnie obecny w swoim Kościele, dokonuje się dzieło naszego zbawienia. Sprawowanie Eucharystii jest równoznaczne z uznaniem, że tylko Bóg może dać nam pełnię szczęścia, nauczyć nas prawdziwych wartości – wartości wiecznych, które nigdy nie przeminą?. Bóg jest obecny na ołtarzu, ale jest On obecny również na ołtarzu naszych serc, kiedy przystępując do komunii, przyjmujemy Go w sakramencie Eucharystii. On jeden uczy nas wystrzegać się bożków, złudnych wytworów myśli.
Otóż, drodzy bracia i siostry, któż może podnieść kielich zbawienia i wzywać imienia Pana w imieniu całego ludu Bożego, jeżeli nie kapłan, wyświęcony w tym celu przez biskupa. Pozwólcie, drodzy wierni mieszkańcy Paryża i regionu paryskiego, a także wy wszyscy, którzy przybyliście z całej Francji i innych sąsiednich krajów, że w tym miejscu, ufny w wiarę i wielkoduszność młodych ludzi, którzy zastanawiają się nad powołaniem zakonnym czy kapłańskim, zwrócę się do nich z apelem: nie bójcie się! Nie obawiajcie się oddać waszego życia Chrystusowi! Nic nie zastąpi nigdy posługi kapłanów w Kościele! Nic nie zastąpi nigdy Mszy św. dla zbawienia świata! Jak mówił właśnie tu, w Paryżu, niezapomniany Papież Jan Paweł II: „Chrystus na pewno w dalszym ciągu przemawia nad Sekwaną tym samym wezwaniem. Słuchajcie uważnie. Zawsze trzeba, ażeby w Kościele byli owi «wzięci spośród ludzi», których Chrystus w szczególny sposób postanawia «dla ludzi» (Hbr 5, 1) i posyła do ludzi” (OR, w. pol. 7/1980, s. 15). Drodzy młodzi i nie tylko młodzi, którzy mnie słuchacie, nie pozwólcie, by wezwanie Chrystusa pozostało bez odpowiedzi. Św. Jan Chryzostom, który w swoim traktacie O kapłaństwie pokazał, że odpowiedź człowieka może przyjść niespiesznie, sam jest żywym przykładem działania Boga w sferze wolności człowieka, który pozwala, by go kształtowała Jego łaska.
I wreszcie, jeżeli przypomnimy sobie słowa, które Chrystus zostawił nam w swojej Ewangelii, zobaczymy, że On sam pouczył nas, by wystrzegać się bałwochwalstwa, zachęcając, abyśmy budowali nasz dom „na skale” (Łk 6, 48). Kto jest tą skałą, jeśli nie On sam? Nasze myśli, nasze słowa i nasze czyny zyskują swój prawdziwy wymiar jedynie wtedy, kiedy odnosimy je nieustannie do przesłania Ewangelii. „Z obfitości serca mówią (...) usta” (Łk 6, 45). Gdy mówimy, czy szukamy dobra naszego rozmówcy? Gdy myślimy, czy staramy się, by nasze myśli były zgodne z myślą Boga? Kiedy działamy, czy staramy się szerzyć Miłość, która daje nam życie? Przytoczmy jeszcze raz słowa św. Jana Chryzostoma: „Teraz, skoro wszyscy mamy udział w tym samym chlebie i skoro wszyscy stajemy się tą samą substancją, dlaczego nie okazujemy tej samej miłości? Dlaczego, z tego samego powodu, nie stajemy się jedną całością? Człowieku, sam Chrystus przyszedł do ciebie, który byłeś tak daleko od Niego – aby się z tobą zjednoczyć; a ty, czyż nie chcesz zjednoczyć się z twoim bratem?” (Homilia 24 o 1 Liście do Koryntian, 2).
Nadzieja zawsze pozostanie najsilniejsza! Kościół, zbudowany na skale Chrystusa, otrzymał obietnice życia wiecznego, nie dlatego, że jego członkowie są bardziej święci niż inni ludzie, lecz dlatego, że Chrystus złożył tę obietnicę Piotrowi: „Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 18-19). Z niezachwianą nadzieją na wieczną obecność Boga w każdej z naszych dusz; z radością, płynącą ze świadomości, że Chrystus jest z nami aż do końca czasów; z mocą, jaką Duch Święty daje wszystkim ludziom, mężczyznom i kobietom, którzy pozwalają, by w nich działał, powierzam was, drodzy chrześcijanie Paryża, drodzy chrześcijanie Francji, przemożnemu i miłosiernemu działaniu Boga Miłości, który umarł za nas na krzyżu i zwycięsko zmartwychwstał w poranek paschalny. Wszystkim ludziom dobrej woli, którzy mnie słuchają, powtarzam za św. Pawłem: Wystrzegajcie się oddawania czci bożkom, nie ustawajcie w czynieniu dobra!
Niech Bóg, nasz Ojciec, prowadzi was do siebie i sprawi, że zajaśnieje nad wami blask Jego chwały! Niech jedyny Syn Boży, nasz Nauczyciel i Brat, objawi wam piękno swego oblicza Zmartwychwstałego! Niech Duch Święty napełni was swoimi darami i pozwoli wam cieszyć się pokojem i światłem Trójcy Przenajświętszej teraz i na wieki wieków! Amen!
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]