[ Pobierz całość w formacie PDF ]

TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

Księgi tajemnic

Charles Berlitz & William Moore Zdarzenie w Roswell

Adrian Berry

Galileusz i delfiny

Luc Biirgin

Tajne archiwa archeologii

Sharon Bertsch McGrayne

365 najbardziej zdumiewających odkryć

i wynalazków naukowych Niebieskie geny i plantacje plastiku

Robert Charroux

Księga jego ksiąg

Erich von Daniken

Znaki z przeszłości

Stuart Gordon

Księga klątw Księga oszustw Księga cudów

John Hogue

Księga proroctw tysiąclecia

Richard Lazarus

Bardziej niż nieprawdopodobne, niemożliwe, niewiarygodne..

Peter Lemesurier

Wielka piramida

Alec Maclellan

Zaginiony świat Agharti

John Malone

Przepowiednie stulecia

George Sassoon & Rodney Dale

Maszyna do produkcji manny

John & Annę Spencer Księga duchów

Simon Welfare 6 John Fairley

Arthura C. Clarke'a księga tajemnic od A do Z

Tajemniczy świat Arthura C. Clarke'a Arthura C. Clarke'a świat niezbadanych mocy

Lucjan Znicz

Osobliwości życia ziemskiego Życie nieziemskie

w   przygotowaniu

Nick Pope

Nieproszeni goście

KSIĘGI TAJEMNIC

TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

LUC BURGIN

Przekład

Barbara Tarnas

AMBER

Tytuł oryginału GEHEIMAKTE ARCHAOLOGIE

Redakcja stylistyczna MIRELLA REMUSZKO

Redakcja techniczna ANNA BONISŁAWSKA

Korekta JOANNA CIERKOŃSKA

Opracowanie graficzne okładki WYDAWNICTWO AMBER

Skład WYDAWNICTWO AMBER

Źródła ilustracji

Zdjęcia: "Ancient American" 51; Luc Biirgin zbiory prywatne 23-26. 41-45, 47, 48. 58. 63. 67-69. 73-75, 78. 80-82, 91. 92. 94: Russell Burrows/James Scherz 4. 7. 8. 12. 13, 15; Erich von Daniken 17-22, 59-62;

Gregory Deyermenjian 64-66; Rudolf Gantenbrink 79; Evan Hansen 6, 14; Hartwig Hausdorf 70-72;

Michael Hesemann 89, 90; Harry Hubbard 5.9-11,16; "INFO Journal" 34-38. 83-85; Frank Joseph 54-57;

Masaaki Kimura 49, 50. 53; Robert Liris 27-33; Ulrich Magin 46; Andreas Mehzoud 93; Muzeum Historii Naturalnej

w Bazylei 1-3; Holger Preuschoft 39.40: Andreas Reinecke 76, 77; Christian Sollner 86-88; Brita Tschopp 52;

William Wallace/"FATE" 95

Ryciny: Ximena Lasso Alvarez 29, 30; Erich von Daniken 31-39; Evan Hansen II. 12; Harry Hubbard 1-10, 13-28: Robert Liris 40-52

Informacje o nowościach i pozostałych książkach Wydawnictwa AMBER oraz możliwość zamówienia możecie Państwo znaleźć na stronie Internetu http://www.amber.supermedia.pl

Copyright © 1998 by bettendorf in der F.A. Herbig Verlagsbuchhandlung GmbH. Miinchen

Ali rights reserved

For the Polish edition © Copyright by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 1998

ISBN 83-7169-973-5

WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o. 00-108 Warszawa, ul. Zielna 39, td. 620 40 13, 620 81 62

Warszawa 1999. Wydanie I Druk: Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza

Spis treści

Przedmowa   7 Wprowadzenie   9

Część I. Ukryte znaleziska   17

„Burrows'Cave": przeszachrowany złoty skarb   19 „Metalowa biblioteka" z Ekwadoru   37 Kto ukrył tablice z Michigan?   46 Spór wokół Glozel   53 Testament z Acambaro   60

Część II. Tajemnicze stworzenia  67 Olbrzym z Kiusiu  69 Yeti w bloku lodowym   72 Małpa-olbrzym z Wenezueli   76 „Azzo": ostatni neandertalczyk?   79 Grota Cosąuera dzieli środowisko naukowców   82 Dinozaury w Afryce Centralnej?   85

Część III. Tajemnicze miejsca  89 Miasto piramid na dnie morza   91 Rock Lakę kryje w sobie tajemnicę   95 Egipcjanie w Wielkim Kanionie?   99 Nazca: odkrycie nowych figur   105 Tajemnicze wzgórza w dżungli Pantiacolla   109 Hieroglify w puszczy brazylij skiej   114 Zapomniane skarby Chin   119

t

Laos i zagadka kamiennych dzbanów   126 Tajemnicza komora w piramidzie Cheopsa?   129

Część IV. Niezwykłe znaleziska   133 Spirale z kosmosu   135

Młotek wprawia ekspertów w zakłopotanie   138 Zapalniczki sprzed 500 tysięcy lat?   141 Wiercenia rdzeniowe w Abu Sir   144 „Metalowa stopa" z Aiud   147 Inne osobliwości  151

Część V. Ukryte posłannictwo   155 Kto zakodował Biblię?   157 Epilog   162

Prośba Autora 164 Dokumenty   165 Bibliografia 196

Przedmowa

Książka ta jest niebezpieczna.

Dostarcza wystarczająco dużo dynamitu, aby wysadzić w powietrze nasz obraz historii. Lont już podpalono. Jedno bowiem jest pewne: nasi przodkowie byli znacznie bardziej postępowi, niż możemy dziś sądzić. Gdyby dało się uwiarygodnić to wszystko, co się obecnie odkrywa, mielibyśmy przed sobą największą rewolucję naukową w dziejach ludzkości.

Zadaniem tej książki nie jest udzielanie odpowiedzi na pytania. Ona tylko stawia problemy i podważa dogmaty obowiązujące w dziedzinie archeologii. Tam, gdzie dominują dogmaty, tam rządzi elita. Mowa obrończa strony przeciwnej jest mocno przedawniona. Powinna ona pokazać to, co inni ukrywają, oraz informować o tym, co przemilczają.

Przerzucając karty licznych dzieł na temat naszych pradziejów, bardzo często wpadałem w złość: wszędzie te same ilustracje, wszędzie te same opowieści. Prezentuje nam się staranie uporządkowany, należycie spreparowany wycinek przeszłości, który zgadza się z panującymi ogólnie przekonaniami. Same odpowiedzi. Brak znaków zapytania.

Niejeden laik przyjmuje z wdzięcznością tego rodzaju przefiltrowane informacje, które umożliwiają stworzenie logicznego obrazu naszej przeszłości. Wiedza daje pewność. Pewność uspokaja. A kto jest spokojny, ten nie zadaje niewygodnych pytań.

Ile osób wie, że w archiwach instytutów naukowych tkwią bezużytecznie sensacyjne odkrycia? Ile osób wie, że w piwnicach muzeów archeologicznych butwieją tysiące kontrowersyjnych znalezisk? Zostały one kiedyś opatrzone przez ekspertów naukowych etykietką „falsyfikaty", po czym sprytnie je ukryto przed wzrokiem opinii publicznej. Wsunięte do szuflad albo zapakowane do skrzyń, wiodą dziś nędzny żywot w mroku zapomnienia.

Na temat takich stanowisk archeologicznych jak Tiahuanaco albo Sacsayhuaman napisano setki książek. Ale gdzie szukać informacji o ważnych znaleziskach we francuskiej wiosce Glozel? Gdzie możemy przeczytać o tajemniczych podwodnych miastach u wybrzeży Japonii albo o rzeźbach dinozaurów z Acambaro? I gdzie dowiemy się więcej na temat pogłosek, według których w piramidzie Cheopsa są jeszcze nie odkryte dotychczas pomieszczenia?

Poza trudno na ogół dostępnymi czasopismami fachowymi i kilkoma książkami, które zawierają tylko spekulacje, tematy te konsekwentnie się pomija. Ponieważ one

TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

również prowokują pytania. Ja nie mam prawa odpowiadać na nie. Do tego powołana jest nauka. Ale mam prawo stawiać pytania i dokumentować je.

Znaczna część ilustracji w tej książce jest publikowana po raz pierwszy. Zdobywanie ich wymagało często niemałej cierpliwości i sztuki przekonywania. Im dłużej prowadziłem poszukiwania, tym bardziej rosła moja niechęć do „autorytetów uniwersyteckich". Ludzie ci nie odpowiadają na pytania albo wykręcają się frazesami. „Opisane przez pana stanowisko archeologiczne nie jest nam znane" - takie odpowiedzi otrzymywałem najczęściej. Albo: „Przedmioty, o których mowa, zostały już przed dziesięcioleciami uznane za falsyfikaty. Nie zarchiwizowano ich ze względu na brak miejsca".

Nie znalazłem ani jednego dzieła naukowego, które by mi pomogło w poszukiwaniu śladów. Zawsze byłem skazany na korzystanie ze wskazówek badaczy amatorów i dziennikarzy. To właśnie im oraz kilku naukowcom o otwartych głowach mamy do zawdzięczenia to, że w ogóle możemy dziś poznać udokumentowane przez nich w następnych rozdziałach znaleziska.

Składam więc moje gorące podziękowania tym wszystkim, którzy mnie wydatnie wspierali podczas pracy nad tą książką. Szczególnie chciałbym tu wspomnieć: Ximene Lasso Alvarez, Ericha von Danikena, Grega Deyermenjiana, Ulricha Dopat-kę, doktora Burkarta Engessera, doktora Johannesa Fiebaga, Ruth Gremaud, Evana Hansena, Hartwiga Hausdorfa, Michaela Hasemanna, doktora Hansa-Rudolfa Hitza, Harry'ego Hubbarda, Franka Josepha, prof. Masaaki Kimurę, Walthera-Jórga Lang-beina, prof. Roberta Lirisa, prof. Holgera Preuschofta, Clemensa von Radowitza, Paula Schaffranke, prof. Jamesa Scherza i Walerego Uwarowa.

Luc Burgin

Wprowadzenie

Skoro nauka ubiegłego stulecia, na podstawie dostępnych wówczas materiałów, sporządziła przekonywający i przejrzysty system, w którego szufladkach wszystko dało się tak wygodnie uporządkować - epoka kamienna, epoka brązu, epoka żelaza -dziś najwidoczniej przychodzi jej z trudem rozstać się z tym osiągnięciem.

Karl F. Kohlenberg

„Obecnie zgłasza się do mnie pół świata" - oświadczył z uśmiechem Burkart Engesser, kiedy w październiku 1997 roku odwiedziłem go w Muzeum Historii Naturalnej w Bazylei.

Osteolog miał powód do śmiechu: od kiedy Meike Kóler i Salvador Moya Soła z Instytutu Paleontologicznego w hiszpańskim Sabadell opublikowali wyniki swoich badań nad zgromadzonymi w magazynie w Bazylei kośćmi oreopithecusa, w świecie fachowców wybuchła wrzawa. Powodem było to, że praca obu poprzedników Engesse-ra oznaczała rehabilitację zmarłego w 1995 roku bazylejskiego profesora Johannesa Hurzelera.

Hurzeler odkrył w 1958 roku we włoskiej kopalni węgla zachowany w całości szkielet oreopithecusa. Sensacyjne znalezisko nie przyniosło mu jednak dobrej sławy w środowisku akademickim. Interpretacja, według której oreopithecus jest pokrewny człowiekowi i odznaczał się umiejętnością chodzenia w pozycji pionowej, sprawiła, że świat fachowców nie szczędził bazy lej skiemu profesorowi drwin i szyderstwa. Przecież kości pochodziły z miocenu, a więc epoki geologicznej sprzed milionów lat, w której, zdaniem ekspertów, ssaki wyższego rzędu w ogóle nie istniały.

„Podczas badań szkieletu Hutzeler dostrzegł wiele cech, które poza tym występują tylko u człowieka" - stwierdza Burkart Engesser. Uczony wyciągnął z tego wniosek, że w wypadku oreopithecusa chodziło praprzodka człowieka. Hiszpanie mogli teraz potwierdzić obserwacje Hurzelera na tyle, że przyznali, iż oreopithecus w istocie chodził w pozycji wyprostowanej.

Meike Kóhler i Salvador Moya Soła uważają, że oreopithecus należy do gatunku wymarłych małp człekokształtnych, a cechy upodabniające go do człowieka świadczą tylko o tym, że ewolucja obu gatunków odbywała się równolegle. Engesser: „Nawet gdyby nie uważać oreopithecusa za bliskiego krewnego człowieka, to i tak obserwacje

10

TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

1. Wyszydzany za życia: Johannes Hiirzeler, badacz oreopithecusa

Hiirzelera okazały się słuszne". Profesor z Bazylei mógł się jedynie przeliczyć w datowaniu. Dziś uważa się, że kości które datowano na 7 do 8 milionów lat są znacznie młodsze, niż w swoim czasie zaproponował Hiirtzeler.

Burkart Engesser w znacznym stopniu przyczynił się do rehabilitacji swego dawnego nauczyciela. Podczas trwających całe noce dyskusji dostarczał hiszpańskim kolegom wciąż nowych propozycji i wskazówek, zwracał uwagę na słabe punkty w ich argumentacji i zaopatrywał w dziesiątki skamielin, wydobytych na światło dzienne przez Hiirzelera. Niechętnie o tym mówi. „Najważniejsze jest to, że Hurzeler, którego bardzo wysoko ceniłem, wreszcie został zrehabilitowany".

Wprowadzenie   _________________________________________________________   I I

Ale gdzie należy szukać przyczyn tego, że oreopithecus - w przeciwieństwie do człowieka - nagle zniknął z powierzchni ziemi? „Liczne przystosowania anatomiczne pozwalają wyciągnąć wniosek, że ewolucja oreopithecusa przebiegała na wyspach" - wyjaśnia Engesser. Połączenie wysp ze stałym lądem przed pięcioma milionami lat mogło także przypieczętować jego upadek. Ponieważ w procesie ewolucji instynkt ucieczki tych zwierząt zanikł, stały się one pożądaną zdobyczą dla atakujących drapieżników.

Rehabilitacja Hiirzelera nie jest odosobnionym przypadkiem. Podczas gdy badacze, którzy walczą o zrewidowanie naszego obrazu świata prehistorycznego, jeszcze przed kilkoma laty byli uważani za fantastów, dziś jedno sensacyjne doniesienie goni drugie. Co kilka miesięcy współcześni paleoantropolodzy cieszą się z nowych znalezisk skamielin. Następnie bada sieje i przedatowuje, aż wreszcie poszczególne elementy kamiennych puzzli dają kolejny zamknięty obraz - zanim wyłoni się następne znalezisko, które znów obali najnowszą wiedzę. Jak widać, również dogmaty naukowe mają swój termin ważności.

Oto kilka przykładów z ubiegłych lat:

•  „Lucy", najstarszy znaleziony australopitecus rodzaju żeńskiego, liczący

3,5 miliona lat, ma konkurenta: w Afryce Wschodniej wykopano kości istoty liczącej 4,4 miliona lat, która również poruszała się w pozycji wyprostowanej. Jej odkrywca, profesor Tim White z Uniwersytetu w Berke-ley stwierdził: „Jest to najstarsze znalezisko w łańcuchu ewolucji człowieka do wspólnych przodków małpy i człowieka!" („Der Spiegel", nr 39/1994).

•  Fragmenty czaszki typu Homo erectus, które zostały odkryte na Jawie, liczą

nie, jak pierwotnie zakładano, 700 tysięcy do 1 miliona lat, lecz 1,8 miliona lat. Fragmenty kości z Jawy są zatem starsze niż większość szczątków znalezionych w Afryce, która tymczasem została zaklasyfikowana jako „praoj-czyzna" Homo erectus („Universitas", nr 1/1995).

•  Antropolodzy z uniwersytetu w New Jersey zgłosili znalezienie najstarsze-

go z odkrytych dotychczas narzędzi kamiennych. Etiopskie wytwory sztuki mająpodobno 2,6 miliona lat. Agencja informacyjna SDA napisała: „Odkrycie to podważa długo obowiązującą tezę, że narzędzia zaczął wytwarzać dopiero człowiek, a więc jakieś pół miliona lat później". Nie wiadomo, o kogo chodziło w wypadku wytwórców owych narzędzi („Sprawozdanie SDA z 27 kwietnia 1995 roku").

•  Do niedawna żuchwę, którą wykopano w 1908 roku z murów pod Heidelber-

giem uważano za najstarszy relikt kości ludzkich na kontynencie europejskim. Wiek owej szczęki oceniono na 500 do 700 tysięcy lat. Ponieważ jednak w Orce (Hiszpania) odkryto tymczasem fragment czaszki, który został oszacowany na około 1,6 miliona lat, trzeba teraz na nowo zastanowić się nad problemem zasiedlenia Europy („Bild der Wissenschaft", nr 11/1995).

•  W chińskiej prowincji Seczuan, 20 kilometrów na południe od rzeki Jangcy,

antropolodzy natknęli się na szczątki ludzkie gatunku Homo erectus. Ich

12   ____________________________________________ TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

wiek został oszacowany przez naukowców Iowa University oraz Instytutu Paleoantropologii w Pekinie na co najmmniej 1,9 miliona lat. Tym samym trzeba antydatować okres zasiedlenia Azji przez człowieka („Basler Zeitung" z 22 listopada 1995 roku").

•   Najstarsi przodkowie człowieka żyli nie tylko w Afryce, ale także w Chinach. Tego zdania są naukowcy, którzy w prowincji Shanxi znaleźli w 1995 roku skamieniałe szczątki nieznanego dotychczas ssaka wyższego rzędu, który żył przed 40 milionami lat. Stworzenie mogło być niewiele większe od myszy. Christopher Beard z Muzeum Historii Naturalnej w Pittsburgu (Pensylwania) pisze: „To maleństwo mogło żyć na ziemi 5 milionów lat wcześniej niż inne ssaki wyższego rzędu" („Sprawozdanie APA z 5 kwietnia 1996 roku").

•   Odkryte 1921 roku resztki kości tak zwanego człowieka pekińskiego mają według nowego datowania co najmniej 400 tysięcy lat, a nie, jak dotychczas zakładano, 200 do 300 tysięcy lat; informują o tym przedstawiciele uniwersytetu w Kalifornii, a także chińskiego uniwerstytetu w Guizhou („Sprawozdanie APA z 2 maja 1996 roku").

•  Odkrycie narzędzi kamiennych w północnej Australii pozwala wnioskować,

że przodkowie aborygenów już przed 176 tysiącami lat rozpoczęli zasiedlanie kontynentu australijskiego. Migracja miała zatem miejsce 100 tysięcy lat wcześniej, niż dotychczas sądzono („Basler Zeitung" z 23 września 1996 roku).

•  Gatunek/fomo jest najwidoczniej o 400 tysięcy lat starszy niż przypuszcza-

no. Wynika to z analizy szczęki górnej człowieka odkrytej w północnej Etiopii („Sprawozdanie APA z 20 listopada 1996 roku").

•  Na 400 tysięcy lat oceniają archeolodzy wiek trzech drewnianych oszczepów,, które odnaleziono w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego koło Schóningen (Dolna Saksonia). Robin Donnel z uniwersytetu w Sheffield informuje: „Tym samym należy zrewidować pogląd, że zorganizowane polowania zaczęły się dopiero przed 400 tysiącami lat wraz pojawieniem się nowoczesnego człowieka" („Sprawozdanie APA z 27 lutego 1997 roku").

•   Co najmniej 800 tysięcy lat liczą sobie narzędzia kamienne, które znaleźli australijscy paleontolodzy na indochińskiej wyspie Flores. Ponieważ na Flo-res można się dostać jedynie drogą morską, nasi praprzodkowie musieli się tam udawać statkami. Dotychczas sądzono, że człowiek zaczął budować statki dopiero przed 60 tysiącami lat („Facts", nr 11/1998).

Tendencja jest jasna: na wszystkich kontynentach należy przeprowadzić antydatowanie. Ponadto naszym przodkom przypisuje się dziś umiejętności, których jeszcze przed kilkoma laty im odmawiano. Tak na przykład archeolog hamburski Helmut Ziegert opowiada się za zrewidowaniem naszych wyobrażeń o Homo erectus. Pradawne znaleziska ozdób w Libii świadczą jego zdaniem o tym, że poprzednik Homo sapiens był przez długi czas niedoceniany. Badania nad nim pozwalają Ziegertowi przyjąć, że Homo erectus prowadził już osiadły tryb życia i potrafił mówić. Był on

Wprowadzenie

13

„znacznie bardziej zróżnicowaną i cywilizowaną istotą, niż dotychczas to sobie wyobrażaliśmy".

Neandertalczyk natomiast pojawia się zazwyczaj w podręcznikach szkolnych i uniwersyteckich jako chrząkąjąca, niezdarna istota. Badacze, którzy najwidoczniej bronili się przeciwko takiemu wyobrażeniu, musieli się słusznie obawiać o swoją opinię naukową. Również w tym wypadku następuje zmiana poglądów, jak na to wskazuje opinia paleontologa Wilfrieda Rosendahla, wygłoszona w 1995 roku na kongresie specjalistów w Berlinie. Według Rosendahla wymarły przed 30 tysiącami lat neandertalczyk umiał „mówić tak jak my i posiadał prawdopodobnie wysoko rozwiniętą kulturę społeczną". Uczony nazywa neandertalczyka „bezpośrednim przodkiem Europejczyka".

Teza Rosendahla jest podbudowana sensacyjnym odkryciem, jakiego dokonano w pobliżu Idrija (Słowenia): z pieczary, która kiedyś była wykorzystywana przez neandertalczyka, Ivan Turk z Akademii Nauk w Lubljanie wydobył flet, pochodzący zdaniem ekspetrów sprzed 43 do 82 tysięcy lat.

Muzykujący neandertalczycy - cóż za obraz! Jean Clottes, prezes Międzynarodowego Komitetu do Spraw Prehistorycznego Malarstwa Naskalnego, żąda teraz od swoich kolegów także generalnej zmiany sposobu myślenia, zrewidowania dotychczasowych poglądów, które opierały się na przekonaniu o „prymitywizmie" naszych prehistorycznych przodków. Oto słowa Clottesa: „Byli oni tak samo mądrzy - albo

2. Szkielet oreopithecusa, który odkrył Johannes Hurzeler we włoskiej kopalni węgla

14   ____________________________________________ TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

tak samo głupi -jak my dzisiaj. Gdyby ich obedrzeć z futra, ubrać w garnitury i zawiązać krawaty, prawie by się nie rzucali w oczy na ruchliwej ulicy".

Podstawą jego wypowiedzi jest odkrycie godnych uwagi rysunków naskalnych w południowofrancuskim Ardeche. Prehistoryczne obrazy przewyższają swoje słynne odpowiedniki nie tylko pod względem artystycznym. Pochodzą sprzed 31 tysięcy lat i uznaje sieje dziś za najstarsze przedstawienia w tej kategorii. Nic dziwnego, że w świecie fachowców zawrzało, albowiem reprezentowana dotychczas teza głosząca kontynuację postępującego rozwoju kulturalnego człowieka została doprowadzona ostatecznie do absurdu.

Paleoantropologom często z trudem przychodzi komentowanie zmiany datowania. „Dzięki ulepszonym metodom wydobywania i datowania często daje się znacznie dokładniej niż dawniej określić czas pochodzenia znaleziska" - powiedział mi Michael Hoeper, współpracownik naukowy Instytutu Pre- i Prahistorii z uniwersytetu we Freiburgu, kiedy rozmawiałem z nim w 1996 roku. „Dzięki temu możemy także antydatować starsze znaleziska podobnego rodzaju". O właściwej tendencji Hoeper nie chce mówić. „Okresy długości 100 tysięcy lat przy badaniu i datowaniu pierwszych ludzi i tak prawie nie mają znaczenia".

Również profesor Bosinski, kierownik Instytutu Pre- i Prahistorii z uniwersytetu w Kolonii, nie przywiązuje wagi do irytacji, jaką wywołują wciąż zmieniające się kryteria datowania. „Te dawne wyobrażenia, poza kilkoma wyjątkami, nie zmieniły się" - zapewnił mnie. Jednocześnie jednak zwrócił uwagę na to, że - przynajmniej w odniesieniu do zasiedlenia kontynentu euroazjatyckiego - należy zmienić sposób myślenia. „To zasiedlenie mianowicie miało miejsce znacznie wcześniej, niż przez długi czas sądzono".

Bosinski nie chciał komentować znalezisk swego kolegi Ziegerta. Jego uzasadnienie brzmiało następująco: „Fakt, że Ziegert i kilku innych badaczy przypisują naszym przodkom posiadanie większych umiejętności, niż dotychczas sądzono, to jeszcze za mało, aby mówić o tendencji". Profesor otwarcie przyznaje, że wcale nie zajął się odkryciem swojego kolegi. Bosinski powiedział dosłownie: „A poza tym nie znam znalezisk Ziegerta, wiem jednak od kolegów badaczy, że mają oni duże wątpliwości co do słuszności jego interpretacji".

Bardziej krytycznie wobec fachowości Ziegerta wypowiada się antropolog Peter Schmid z uniwersytetu w Zurichu. „W wypadku starych profesorów, którzy całe lata reprezentują tę samą teorię, rośnie z czasem przekonanie, że mają rację". Dlatego też uczone panie i uczeni panowie najczęściej nie akceptują nowych idei i wyobrażeń.

Schmidt bez zająknięcia wskazuje dalej, że obraz naszych przodków, jaki sobie wytworzyliśmy dawno temu, nie jest taki dokładny, jak się powszechnie twierdzi. „Obecnie mamy 5 tysięcy skamieniałych znalezisk, pochodzących z okresu kilku milionów lat. W dodatku nie są one rozmieszczone równomiernie, jeśli idzie o epokę i miejsce".

Z okresu między 8 i 4 milionami lat p.n.e. dysponujemy tylko 12 fragmentami, które zmieściłyby się w pudełku od butów. Schmid stwierdza: „Wyciąganie na tej podstawie wniosków dotyczących 4 milionów lat wydaje mi się co najmniej ryzykowne". Mimo swej ostrożności nie zawsze spotyka się on ze zrozumieniem. „Ten,

Wprowadzenie  __________________________________________________________   15

kto u nas waha się zrekonstruować drzewo genealogiczne, zostaje szybko napiętnowany jako kacerz".

Pomocną dłoń podaje Peterowi Schmidowi Burkart Engesser, osteolog z Bazylei, którego wciąż zaskakuje to, że jego koledzy z taką naturalnością i śmiałością rekonstruują linię pochodzenia człowieka. „Niemal żaden z nich nie bierze pod uwagę tego, że znany nam jest zaledwie mały ułamek wszystkich form. Nic dziwnego, że opisy zamieszczone w książkach fachowych co parę lat muszą być przerabiane".

Tacy naukowcy jak Peter Schmid albo Burkart Engesser pozwalają mi mieć nadzieję. Należą oni bowiem do rzadkiego gatunku uczonych, którzy również przyznają się do błędów i potrafią się na tych błędach uczyć. Inaczej to wygląda w przypadku długoletnich profesorów: są niewątpliwie wielce wykształceni, ale w większości konserwatywni i nieustannie hamują postęp w nauce. To fatalne, ale właśnie oni mają często ostatnie słowo i decydują o znaczeniu nowych odkryć.

Chciałbym jeszcze dodać, że coraz częściej udaje się dziś napierającemu młodemu pokoleniu badaczy sprawić, że niewątpliwie kontrowersyjne znaleziska stają się punktem centralnym publicznych dyskusji. Ale budzące sprzeciw dowody, które już przed dziesiątkami lat były uznane za niegodne rozpatrywania, uniwersytety nadal trzymają pod kluczem.

Dobrym przykładem są tu Amerykanie Michael Cremo i Richard Thompson. Podjęli się oni trudnego zadania: postanowili udokumentować zachomikowane odkrycia z przeszłości. Podczas badań wpadła im w ręce między innymi publikacja geologa amerykańskiego J.D. Whitneya. Whitney w połowie minionego stulecia natknął się na sensacyjne znalezisko w górach Tuolumne (Kalifornia), które zawierało ludz-

3. Górnicy oglądają odkopany przez Hiirzelera szkielet

16   ____________________________________________ TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

kie szczątki, ostrza oszczepów i kamienne moździerze. Według Cremo tamtejsze warstwy kamienia mogą mieć od 10 do 55 milionów lat.

„Kiedy w 1996 roku stacja telewizyjna NBC zaprosiła nas do udziału w audycji «The Mysterious Origins of Man», opowiedziałem autorom owej audycji także o znaleziskach w Kalifornii" - informuje Cremo. „Znajdują się one jeszcze dziś na uniwersytecie w Berkeley, tam gdzie Whitney je sprowadził przed ponad 100 laty. NBC chciała sfilmować te artefakty, ale reporterzy zostali odprawieni z kwitkiem. Powiedziano im, że wyszukanie tych rzeczy jest zbyt mozolną pracą. Poza tym wszyscy są teraz bardzo zajęci. Bogata stacja NBC szybko zorientowała się, o co chodzi, i gotowa była zapłacić każdą sumę, aby tę pracę wykonano. Ale wkrótce nadeszła odpowiedź dyrektora Instytutu, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości: «Tych obiektów nie wolno filmować...»".

Część 1

Ukryte znaleziska

Niekiedy zachowanie uczonych przypomina mi mroczny świat średniowiecza. Jeśli nowy materiał jest zgodny z tradycyjnymi wyobrażeniami społeczeństwa, wówczas zostaje zaakceptowany. Jeśli jest sprzeczny, zostaje odrzucony.

James Scherz

2 - Tajne archiwa archeologii

Archeolodzy wciąż mają do czynienia ze znaleziskami, które wymykają się utartym interpretacjom. Im bardziej kontrowersyjne wydają się wykopywane dziś przedmioty, tym ostrzej podaje się w wątpliwość ich autentyczność.

Aby usunąć niepożądane obiekty z pola zainteresowania ogółu, stosuje się najrozmaitsze triki. Tak więc w wątpliwych przypadkach chętnie podsuwa się odkrywcy pomysł, aby sam zajął się znaleziskiem, a następnie aby je korzystnie sprzedał. Najlepiej, jeśli taki odkrywca w ogóle nie należy do klanu uczonych.

Jeśli to nie wystarcza, aby móc sprawę odłożyć ad acta, kwestionuje się wiek znalezisk. Również metody datowania mają najwidoczniej słabe punkty. Pozwalają one w razie potrzeby tak nagiąć rezultaty badań, że tracą sens wszelkie znaki zapytania. A kiedy już upłynie trochę czasu i opinia publiczna zapomni o znalezisku, można je z całym spokojem ignorować.

W ciągu ostatnich stuleci taki właśnie los spotkał wiele sensacyjnych odkryć. Ślady po owych odkryciach zniknęły w mrocznych archiwach i dziś jest już często niemożliwe, aby obiekty poddać na nowo badaniom i być może rozwikłać tajemnicę ich pochodzenia. Gdyby badacze amatorzy nie udokumentowali i nie sfotografowali kilku kontrowersyjnych zbiorów, zanim je ukryto, być może dziś nie wiedzielibyśmy nawet o ich istnieniu...

„Burrows' Cave": przeszachrowany złoty skarb

Czyżbyśmy stali wobec najbardziej spektakularnego odkrycia archeologicznego tego stulecia? A może to wszystko jest tylko szwindlem szytym grubymi nićmi? Pomiędzy antagonistami już dawno rozgorzał zażarty spór. Nieprzejednani zwolennicy i przeciwnicy stale ponawiają wzajemne ataki, posuwając się do ciosów poniżej pasa. Przyczyną tych kontrowersji jest zaś złoto, które właściwie nie powinno w ogóle istnieć...

O co tu chodzi? W 1982 roku Amerykanin Russel Burrows z Olney w stanie Illinois natknął się na system tuneli podziemnych. Znajdowały się w nich sarkofagi ze zmumifikowanymi zwłokami. Ale Amerykanin wytropił także w tajemniczym podziemnym świecie tysiące grawerowanych kamieni, rzeźb i tablic.

Historia jego odkrycia trzyma w napięciu jak powieść przygodowa. W kwietniu 1982 roku Burrows trafił przypadkiem w jednej z odległych dolin na zasypany portal. Pracował długo i mozolnie, aż odkopał wejście. Na koniec wczołgał się przez otwór do ciemnej pieczary.

Krok po kroku, metr po metrze przedzierał się przez podziemny labirynt. Korytarze były usiane tajemniczymi znakami i przedstawieniami. Na ziemi leżały obrobione kamienie; na ścianach wisiały osobliwe kamienne głowy, które kiedyś służyły chyba jako podstawy do lamp. Ciekawość Amerykanina obudziły jednak przede wszystkim zasypane przejścia, wyłaniające się regularnie w pewnych odstępach wzdłuż ścian. Postanowił przebić się przez jeden z owych korytarzy. Nie było to łatwe zadanie, ale po pewnym czasie udało mu się wygrzebać prowizoryczny otwór.

Zapalił latarkę i oświetlił pomieszczenie. Krąg światła badał ciemności centymetr po centymetrze, aż zatrzymał się na dużym przedmiocie. Burrowsowi zaparło dech w piersi. Oto - wyciągnięty na potężnej kamiennej płycie - leżał szkielet, obok zaś topory, ostrza oszczepów i metalowe przedmioty.

Burrows powiększył otwór, następnie, spocony i zasapany, przedarł się do tego miejsca. Na ziemi oprócz miedzianych i brązowych narzędzi oraz błyszczących ozdób stało kilka naczyń. Serce Amerykanina trzepotało jak szalone; najróżniejsze myśli przebiegały mu przez głowę. Co mogło się znajdować za dalszymi kamiennymi portalami? Postanowił otworzyć drugą komorę. Natknął się tam na szczątki kobiety i dwojga dzieci. Wszyscy troje zostali najwidoczniej zabici albo złożeni w ofierze.

W 1987 roku Amerykanin odkrył kolejne pomieszczenie, które nazwał main tomb, główną komorą. Wejście było zastawione wielkim kamiennym kołem, na którym

20

TAJNE ARCHIWA ARCHEOLOGII

4. Jeden z 4 tysięcy darów grobowych w „Burrows' Cave"

dostrzegł dziwne znaki. Kiedy pokonał i tę przeszkodę, wszedł wreszcie do przestronnej pieczary, w której - otoczony bronią i posągami - stał potężny kamienny sarkofag.

Za pomocą łomu udało się Burrowsowi otworzyć wieko sarkofagu: znajdowała się w nim druga trumna, wykonana z czystego złota. Burrows otworzył trumnę i zamarł z podziwu: przed nim leżała mumia owinięta w chusty...

Oprócz Russella Burrowsa nikt dotychczas nie badał tych tajemniczych pieczar, ponieważ do dziś nie ma on odwagi opisać nawet miejsca ich położenia. Obawia się bowiem, iż żądni przygód poszukiwacze skarbów mogliby splądrować stanowisko. Natomiast gdyby zajęły się tym władze, właścicielem automatycznie stałoby się państwo amerykańskie.

Aby udowodnić swoje kontrowersyjne twierdzenia, Burrows wyniósł na powierzchnię tysiące grawerowanych kamieni, ale także złote artefakty. Na kawałkach kamieni i metalu wielkości dłoni odtworzono niezwykłe motywy: latające stwory -pół ludzie, pół zwierzęta - postacie w hełmach na głowach albo wyobrażenia gwiazd. Znajdują się tam nawet medaliony, które przypominają zegarki na rękę.

Tylko niewielu amerykańskich naukowców zajmowało się dotychczas przedmiot-mi z grobowca znajdującego się w „Burrows' Cave", jak tymczasem nazwano kontrowersyjny system pieczar. Niektórzy, ledwo dokonali pobieżnych oględzin, a już chcieli uznać artefakty za współczesne falsyfikaty, ponieważ przedstawione na nich motywy i znaki wskazują na wpływy rozmaitych kierunków i stylów kulturalnych.

W zbiorze Burrowsa znajdują się nawet przedstawienia, kojarzące się z kulturami staroegipską albo fenicką, które według powszechnie panującego przekonania nie

Ukryte znaleziska

21

utrzymywały żadnych kontaktów z kontynentem amerykańskim. Irytację ekspertów budziło także to, że wyryte znaki nie dawały się odcyfrować.

Poprosiłem dobrego przyjaciela i archeologa, aby mi wyjaśnił, skąd bierze się taki sceptycyzm fachowców. Jego lapidarna odpowiedź brzmiała: „Zaakceptować «Burrows' Cave», to znaczy zignorować wszystko to, co dziś wiemy". W konsekwencji taki...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl