[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rachel BillingtonOkazja do grzechuTomCa�o�� w 5 tomachPolski Zwi�zek NiewidomychZak�ad Wydawnictw i Nagra�Warszawa 1991Prze�o�y�a Anna Mys�owskaT�oczono w nak�adzie 20 egz.pismem punktowym dla niewidomychw Drukarni PZN,Warszawa, ul. Konwiktorska 9,pap. kart. 140 g kl. III_B�1,Przedruk z Wydawnictwa"Pax",Warszawa 1989Pisa� R. SitarczukKorekty dokona�yK. Markiewiczi K. Kopi�ska"- Mi�o��... - powt�rzy�apowoli z g��bi serca i nagle, wtej w�a�nie chwili, kiedywreszcie odczepi�a koronk�,doda�a: - Dlatego nie lubi� tegos�owa, �e dla mnie znaczy zbytwiele, znacznie wi�cej, ni� panmo�e sobie wyobrazi�! Ipopatrzy�a na niego badawczo. -Do widzenia!"(Lew To�stoj,"Anna Karenina")Kevinowi z wyrazem mi�o�ciILaura wiedzia�a, �e chwila nieby�a stosowna na tak radosnynastr�j. Ale s�o�ce �wieci�o,jak gdyby to by� maj, niemarzec, a za oknem mkn�cegopoci�gu ci�gn�� si� kobierzecdzikich krokus�w. C� mog�aporadzi�, �e czu�a si�szcz�liwa? Jecha�a przecie� nawie�. Chocia� by�a to podr� naspotkanie z cierpieniem ipora�k�.Usiad�a wygodnie w roguprzedzia�u i zacz�a powa�niezastanawia� si� nad sytuacj�.Jecha�a na pro�b� brata, kt�rychcia�, �eby odwiod�a odopuszczenia domu jego �on�, oddawna udr�czon� ich ma��e�stwem.Poczu�a na twarzy ciep�opromieni s�onecznych. Przymkn�apowieki. Natychmiast przedoczyma pojawi�a jej si� weso�abuzia wychodz�cego do szko�ysynka, w chwili gdy napo�egnanie macha�a mu r�k�. Zczu�o�ci� pomy�la�a o jegociemnych oczach i niesfornejg�stej czuprynie. Nie mo�napowstrzyma� u�miechu, kiedy si�my�li o Nicku. Musi gozaprowadzi� do fryzjera.Poczu�a wyrzuty sumienia.Czy�by by�a ca�kiem pozbawionaserca?Podnios�a powieki i usiad�aprosto z surowym wyrazem twarzy.Biedna Katie. Po sze�ciu latachma��e�stwa czworo dzieci i m��,kt�ry nie rozumie, co oznaczas�owo wierno��. To zadziwiaj�ce,�eby brat i siostra mieli takodmienne postawy �yciowe. Dlaniej wierno�� ma��e�ska niestanowi�a najmniejszegoproblemu. Przeciwnie, dawa�aprzyjemne poczuciebezpiecze�stwa. Mo�liwe nawet,�e poczytywa�a j� sobie zazas�ug�.Zmarszczy�a brwi. Ogarn�o j�nieprzyjemne uczucieniezadowolenia z siebie.Chwilami zdawa�a sobie spraw�,�e ma sk�onno�� do megalomanii.Nagle s�o�ce znik�o. Poci�gwjecha� w tunel i Laura zacz�asi� przygl�da� odbiciu swojejtwarzy w szybie. Nie by�abrzydka. Odk�d pami�ta, by�azadowolona ze swego wygl�du,nawet kiedy by�a ma�� pulchn�dziewczynk�. Teraz m�wiono oniej, �e jest pi�kna. Mo�e tonie jest takie istotne. Mo�liwe,�e cz�owiek potrafi z czasempolubi� w�asn� brzydot�.Wpatrywa�a si� w swojeodbicie. W�osy ciemne, wij�cesi�, takie jak Nicka. Nosw�ski, d�ugi. Oczy niebieskie,cho� tego oczywi�cie nie by�owida� w szybie. Cera jasna, cho�tego tak�e nie mo�na by�ozobaczy� w oknie. Twarz okr�g�a,zadziwiaj�co okr�g�a jak nakobiet� w jej wieku. Smuk�a,d�uga podobnie jak nos szyja ipe�ny jak policzki biust.C� za d�ugi tunel. Odsun�asi� od okna. Postarza�a si�,przybra�a na wadze. Naprawd� niemia�a by� z czego dumna.Usiad�a wygodniej i zacz�asi� przygl�da� paznokciom. W�wietle jarzeniowych lampprzedzia�u wydawa�y si�zielonkawe. Nicki r�s� i tylkopatrze�, jak zacznie �y� w�asnym�yciem. Pracowa�a zawodowo, boby�o jej z tym dobrze. Podobnietraktowa�a ma��e�stwo. Stukotk� zmieni� si� i poci�g wypad�z tunelu na roziskrzone s�o�ce.W jednej chwili ogarn�� j�poprzedni nastr�j beztroskiegoszcz�cia. By�o jej dobrze. Niemia�a sobie nic do zarzucenia.Dom zostawi�a zadbany izorganizowany. W bawialni sta�yanemony. Na kuchni spokojniedogotowywa�a si� kolacja Milesa,Maria, gosposia, gotowa by�adogadza� Nickowi od chwilipowrotu ze szko�y �redniej.Wreszcie jej w�asna pracastarannie uporz�dkowana,wszystko pospinane spinaczamib�d� u�o�one w kartotekach.Wsz�dzie porz�dek, wsz�dziespinacze i kartoteki.Poci�g zacz�� zwalnia�. Stokiwzg�rz i pola zast�pi�ypastwiska i ogrody. Z rzadkarozrzucone domy stopniowo sta�ysi� tarasowato zabudowanymprowincjonalnym miasteczkiem. Wjego centrum, na niewielkimwzniesieniu g�rowa� nad domamii ulicami okaza�y ko�ci�. L�ni�i z�oci� si� w s�o�cu. Harmoniaca�o�ci robi�a na Laurzeogromnie przyjemne wra�enie.U�miechn�a si� porozumiewawczodo pi�knego widoku.Poci�g wtoczy� si� na stacj�.Znowu by� os�oni�ty od s�o�ca,cho� tym razem tylko cz�ciowoznajdowa� si� w cieniu. Nadtorem przerzucony by� pomost.Wagon Laury stan�� naprzeciwtego wiaduktu. Po stopniachschodzi�a starsza pani i m�odszyod niej m�czyzna. W jednej r�ceni�s� walizk�, drug�podtrzymywa� za rami� swoj�towarzyszk�. W przeciwie�stwiedo wi�kszo�ci os�b, kt�re nawidok czekaj�cego poci�guprzyspiesza�y kroku, oni szlispokojnie. Byli par� zwracaj�c�na siebie uwag�, oboje s�usznegowzrost, postawni i pewni siebie.Matka i syn.Byli teraz bli�ej, na peronie,�wiat�o przes�czaj�ce si� przezszpary wiaty k�ad�o si�pr��kowanym deseniem na twarzym�czyzny. Cer� mia� ogorza��,szeroko rozstawione ko�cipoliczkowe, wydatny nos, du�eoczy, niskie czo�o iszczeciniaste, kr�tko przyci�tejasne w�osy. By� to ten typbardzo m�skiej twarzy, kt�rynigdy Laury nie poci�ga�.Otworzywszy drzwi wagonu okilka metr�w od przedzia�u Laurywstawi� walizk� do �rodka.Rozleg� si� gwizdek i zawiadowcamachn�� chor�giewk�. Powinni si�szybko �egna�. Matka nadstawi�atwarz do poca�unku.Syn pochyliwszy si� uj�� j� zaramiona i zdecydowanym ruchempoca�owa� w jeden policzek, apotem w drugi. Laura potrafi�asobie wyobrazi�, jakim u�miechemzareagowa�a matka na ten objawsynowskiej serdeczno�ci.Drzwi zamkn�y si� ztrzaskiem. Jak ona sobie poradziz walizk�? Mo�e syn nie by�jednak nazbyt czu�y. Mo�e toprzez niego przysz�a na poci�gtak p�no, a teraz zosta�a wk�opotliwej sytuacji. Poci�gpowoli zaczyna� si� oddala�.Wyprostowana sylwetka m�odegom�czyzny na peronie zmniejsza�asi� coraz bardziej. Mia� nasobie kr�tk� narciarsk� kurtk�.Zapewne opali� si� je�d��c ws�o�cu na nartach.Kobieta wesz�a g��biej dowagonu, a Laura si�gn�a poksi��k�.- Czy to miejsce jest zaj�te?- Bardzo przepraszam. - Laurazabra�a sw�j p�aszcz i kobietausiad�a naprzeciw niej. Ubranaby�a w p�aszcz z tweedu, g�stoprzeplatanego r�ow� ibladofioletow� nici�. Taki samlekko fioletowy odcie� mia�y jejsiwe w�osy. Granatowe pantofle,w r�ku identycznego kolorutorebka. Laura uzna�a, �e by� tostr�j zbyt elegancki jak napodr� z jednegoprowincjonalnego miasteczka dodrugiego.- Kaza�am sobie uszy� tenp�aszcz w Irlandii.- Przepraszam. By�am zbytbezceremonialna? - Laura czu�a,�e oblewa si� rumie�cem.- Wybieram zwykle skromniejszyp�aszcz na takie ma�e okazje,ale dzia�a to na mnie ogromnieprzygn�biaj�co.- Ja te� mam jedn� sukni�, wkt�rej zawsze czuj� si�szcz�liwa - powiedzia�a Laura zentuzjazmem, kt�ry mia� by�poniek�d zado��uczynieniem zajej krytyczne my�li.- Stroje s� �r�d�em wielkiejrado�ci - o�wiadczy�a kobieta zca�� powag�.- M�j m�� twierdzi, �e szukamtylko tego, co mi sprawiaprzyjemno��.- M�owie zawsze wyg�aszaj�tego rodzaju uwagi - u�miechn�asi� kobieta. - Co prawda niepowinnam sobie ro�ci� pretensjido zbytniej wiedzy na ten temat.Od dwudziestu lat jestem wdow�.Laura pomy�la�a o m�odymm�czy�nie. O poca�unku... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl