[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się więc, że
na
jakiś
czas jeszcze skazani
jesteśmy
na to, by zawsze
z p r z e s a d
ą mówić
o
rzeczywistości.
Zapewne ideologizm i jego
przeciwieństwo są
jeszcze
postępowaniami
magicznymi,
pełnymi
prze-
rażenia, oślepłymi
i zafascynowanymi rozdarciem
świata społecznego.
Szukać
jednak trzeba pogodzenia
IZeczywistości
i
człowieka,
opisu
i
wyjaśnienia,
przedmiotu i wiedzy.
'PARVZ
n
CESARSTWA
WEDŁUG
BAUDELAIRE'A
'
SMAK
wrz~sień
1956
Przełożyła
Wanda
Błońska
'
Smak wyrabia
się
przy zdecydowanejpIZewadze!produkcji towarowej
nad kaz:dYmmnym rodzajem produkcji. Wytwarzanie wyrobów jako to-
~-izezn~czonego rię,rynek
prowadzi do
Tego;
ie
warunki, w których
'siE!Q~Ukowane, zresztą
nie tylko
społeczne
w postaci wyzysku, ale
i1echnicZI!e,
pozostają
coraz
częściej
poza
kręgiem
ludzkich
spostIZeżeń.
Konsument, który jako zleceniodawca
rzemieślnika był
lepszym czy gor-
"sZyID fachowcem (od pIZypadkU do przypadku
pouczał
go
pIZecież
sam
ma.1s
te
!ljMo
klient nie posiada
najczęściej
wiedzy fachowej.
Na~~wiona
na tanIe towary produkcja masowa zmuszona jest przy tym
ukrywać
kiep-
sĘ[i.*Q-śĆ;
W
większości
pIZypadków jest ona
wręcz
zainteresowana nie-
~mpętencją
klienta.
I..n!,
intensywniejszy rozwój
pIZewysłq,
tymdosko-
rialsze

imitacje,
które-pii'emysł
rzuca na rynek. Towary
fosforyzują
śWleClQiii'ólaslciem.
Nie ma on nic wspólnego z blaskiem, który
płodzi
',;teologiczne kaprysy" towarów, a mimo to nie jest on bez znaczenia dla
!społeczeństwa.
W swym przemówieniu o ochronie znaków towarowych
,z dnia 17 czerwca 1824 roku Chaptal stwierdza: "Nikt mi nie powie,
że
;'klient pozna
się
wreszcie,
robiąc
zakupy, na
różnicach
w
jakości
towaru:
"i"
O nie, moi panowie, konsument nie jest w stanie jej
określić,
kieruje
się
" ,bowiem
wyłącznie
pozorem. Czy
oglądanie
i dotykanie jednak wystarcza,
by
zdać
sobie
sprawę
z
trwałości
barw lub
też
by móc
stwierdzić,
jak
'i
delikatny jest
materiał,
jaka jest jego
jakość
oraz jalci rodzaj apretury?".
" W.
Il:riarę
zanikania fachowej wiedzy klienta
rośnie
znaczenie jego
smak.Ll,) to zarówno dla niego samego, jak
i
dla producenta. ZnaczeIlie
i
~ą!,~
dla klienta polega na
możliwości
bardziej lub mniej pretensjonal-
, nego ukrywania jego fachowej niekompetencji. Dla producenta
zaś
smak
: pOSIada
wartość
nowego
bodźca spożycia,
które zaspokojone jest w da-
, l'
nym wypadku kosztem innych potrzeb
,spożycia,
których zaspokojenie
i
byłOby
dla fabrykanta odpowiednio mniej
opłacalne.
71
70
,
!
,,' I
·
,
"lWłaśnie
taki rozwój odzwierciedla literatum
l'
~r[.paur
Z'
art.
P~ r~:·~
pifrWszy
·poetyka
tej
Iitęratury
oraz
odpo)Viaąająca
jej
praktykanadaj~"":y
smakowi w poezji
zna~zenie dominujące.
(WpI:awdzie wydaje:
się, że,,,
w poezji tej nie chodzi
<>
smak, nie o nim bowiem jest mowa; niczego to
jednak nie dowodzi, podobnie jak niczego nie dowodzi
okoliczność, iż
w estetycznych dyskusjach osiemnastego wieku rozprawiano szeroko
o smaku. W
rzeczywistości chodziło
w nich o
treść).
W Weraturze
l'ar.t
paur l'art
pisarz ma po raz pierwszy do czynienia z
językiem
w taki
sposób, w jaki
kupujący
ma do czynienia z towaremn:a woinym rynku-:-
Klięnt utracił
kontakt z procesem produkcji towarowej w
wyjątkowym­
st()pniu: Twórcy literatury
Z'
art paur
Z'
art
należą
do ostatnich, o których
dałoby się powiedzieć, iż wywodzą się
"zludu".
Żaden
problem nie jest
dla nich na tyle
palący,
by
mógł określić
k s z t a
łt
ich
słów.
Raczej

skazani na dobieranie
słów. Totęż"wyszuk;ane słowo"
wnet
zostało
wpisane na sztandary1 poezji. se.cesji. Twórca
Z'
art paur
['
arf"
pragnIe
przede wszystkim
wyrazić śiebie
samego; wraz ze swymi idiosynkrazja-
mi, niuansami i imponderabiliami
wyrażającymi się
poprzez
sm~.
Przy
,doborze
słów
kieruje.
się
on smalciem. Dobiera je
natd~ast wW1ącznie._
.
spośród
tych
słÓw,
które nie
zostały jeszcieUkszfułtoWarl~ prze~ sprawę,
"a zatem nie
zostały jeszcże włączone
w jej proces
produJccyj~y.
Qkoło
1852 roku, to znaczy wtedy, gdy
burżuazja
usiluje
przejąć
swoją "sprawę"
z
rąk
pisarzy i poetów, teoria
Z'
art paur
Z'
art
zaczyna
rzeczywiście obowiązywać.
W pracy
Osiemnasty Brumaire'a
Marks
wspomina chwile, gdy "pozaparlamentarna masa
burżuazji... wzywała
wprost Bonaprutego do
zdławienia
i zniszczenia
przemawiającej
i
piszą­
cej
części
swych polityków
i
pisarzy... - po to, by schroniwszy
się
ufnie
pod
skrzydła
silnego i nieograniczonego
rządu mogła
spokojnie
zabiegać
o swe prywatne intel7esy,,2.
U
kresu tego rozwoju
znajduj~ się
Mallarme
i teoria
paesie pure;
w której sprawy
własnej
klasy tak dalece
umlmęły
poecie,

w centrum dyskusji pojawia
się
problem poezjibezprzed-
miotowej. Dyskusja ta
miała również
miejsce w wierszach Mallarmego,
vi
których igra on takimi
pojęciami,
jak
EJlanc, absence, silence, vide.
Zwłaszcza
u Mallarmego jest to
niewątpliwie
awers medalu, którego
rewers bynajmniej nie jest pusty. Da
się
z niego raczej
odczytać, iż
poeta "
nie podejmuje
się już dawać poręki żadnemu
z celów tej klasy, do której
saIII
przynależy. Twórczość
oparta na tej zasadniczej odmowie wszyst-
kich widocznych
doświadczeń
tej klasy,
pociąga
za
sobą
szczególne,
ogromne
trudności. Sprawiają
one,
że poe~ja
ta jest ezoteryczna. Twór-
c~ość
Baudelaire'a niejest ezoteryczna;
doświadczenia społeczne,
od-
z~ie'tciedlające się
w jego poezji, nie
żostały oczywiście
uzyskane
w procesie produkcji - a
już
na pewno nie w jego najbardziej
rozwinię­
tej,
to
znaczy
~rzemysł~wej ~OJ:~ie
- lecz
wsz~stkie pos~?ł.u dostały
si
7
taIII
okrężnymI dJ;ągaml.
WIdoc;zne one

w Jego poeZJI Jak na
dłoD!.
Naliw,żDjejs~~ź'ni~h,to doświadc?:enia ne~astenika;
,klienta oraz miesz-
kru\si WIelkiego mIasta.
,"
SPISKOWIEC'
Okre.ślenie
bahime
pojawia
się li Marksą.,
w
interesującym kontekś9ie.
Zallcm"bn do·niej zawodowych spiskowców
~
którymi zajmuje
się
w szcze-
g}l~~!#"~mówien:iu w~pomnień
agenta policyjnego
~~wiskie~
de
~~
"
Hodde, ktore
ukazało SIę
w roku 1850 w,,,Neue RhemIsche ZeItung .
Wyobratq,ć_~Qł>ie_ yryĘląd
Baudelaire'a to tyle, co
mówić
o jego podo-
hleństwie
z tym politycZ!:lyIri typem. Marks szkicuje go w sposób
nastę­
PuJąC):~,w Iniarę wykształcania się
·konspiracji proletariackich
wystę-
powała pot:rzebapodiiałri.
pracy;
członkowie
dzielili
się
na spiskowców
p.!.~ygQą,nych,
canspirateurs d' occasian,
cZ;yli robotników, którzy brali .
udział
w spiskach tylko obok innych
zajęć,
bywali tylko na zebra-
1"
~\I,
\
l'
p,
Iifachibyli zawsze gotowi
stawić się
na
ro~az
przywódców na miejsce
zbiÓrki, oraz na konspiratorów zawodowych, którzy
całą swą działal­
nO§g'poświęcali
spiskowi i z niego
żyli
... Sytuacja
życiowa
tej klasyJu-
dzfwarunkuje
już
z góry
cały
jej charakter... Ich chwiejna egzystencja,
~;;]eiiia
w poszczególnych przypadkach
więcej
od trafu
niż
od ich dzia-
łalności,
ich nie unonnowane
życie,
któregó jedynymi
stałymi
postojami

knajpy
marchands de vin
- domy, gdzie spiskowcy
dają
sobie rendez-
-YOUS - ich nieunilmione
znajomości
z wsielkimi podejrzanymi
ludźmi
l
Pierre Louys ecrit: le throne; on lrouve partout des abymes, des ymages, ennuy des
fleurs, etc.... Triomphe de ,,l'y". (pierre Louys pisze: trony,
zewsząd przepaść,
symbole,
nuda kwiatów itd....
Wszędzie
triumfuje "y".)
2
Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła
wybrane,
Warszawa 1949, t 1, s. 296.
72
73
pozwalają zakl~sy:fikować
ich do tej sfery,
którą
nazywa
się
w
Paryżu
bohemą,,3.
I
--NaIezY'inimochQc:lem
zaznaczyć, iż
nawet Napoleon
li
rozpoczął swą
karlb-ę
W
środowisku zbliżonym
do
wyżej
opisanego. Jale
Wiadóttfo~
jediiym z jego
narzędzi
w okresie prezydialnym
było
"Towarzystwo
10 grudnia", któremu -
według
Marksa - kadr
dostarczyła "cała
ta
ńie­
określona, luźna,
we wsze strony miotana masa,
którą
Francuzi
nazyw~jN:-
bohemą"4.
W czasie swych
rządów
cesarskich
rozwinął
Napoleon kOn- ...
~"
bagicznym, bunty, tym skuteczniejsze, w sposób cudotwórczy i zaska-
.
kujący,
im w mniejszym stopniu
wykazują racjonalną postawę. Zajęci
:sporządzaniem
tego rodzaju projektów, nie
mają
innego celu jak
najbliż­
Szy prze';'fót
p.anująceg? :ządu
i
d~zą ?łębok~ pogardą
bardziej
t~ore~­
bne
oŚWleceme
robotnikow co do Ich mteresow klasowych.
Stąd
Ich me
proletariacka,
al~
plebejska
złość
na
ha?its noirs
(c~arne
surduty), na
bardziej lub mnIej
wykształconych
ludzi
reprezentujących
to
sla'zydło
tuchu, od których
jednalcże,
jako od oficjalnych reprezentantów partii,
nigdy nie
potrafią się całkowicie uniezaleŻTIić"5.
Polityczne przekonania
Baudelaire'a nie
wykraczają
zasadniczo poza przekonania tych
właśnie
zawodowych spiskowców.
Niezależnie
od tego, czy -jak zwykle - obda-
~a sympatią klerykalną reakcję,
czy
też rewolucję
czterdziestego ósmego
roku - jej wyraz zawsze zaskakuje, a jej fundament jest kruchy. Obraz,
jaki
przedstawiał
w dniach lutowych - na rogu jednej z paryskich ulic
wymachiwał
karabinem
wołając:
"Precz z
generałem
Aupick!"6 - jest
przekon~ający. ,~au~el~e ~9g'~~y' ew,\~tuab:li\ za~ecept'?w~ć' \~ło~a\
FHluherta:
",Z
całej polityla-'pojmuję Jedną jedyną l'zecz~-.bunt":
W takim '
wypadku
należałoby
to
rozumieć
zgodnie z
końcowym ustępem
przeka-
zanej notatki,
zawierającej
uwagi na temat Belgii:
"Mówię
«Niech
żyje
rewolucja!», tak jale
powiedziałbym:
«Niech
żyje
destrukcja! Niech
żyje
pokuta! Niech
żyje chłosta!
Niech
żyje śmierć!» Byłbym szczęśliwy
nie
. tylko jako ofiara; nie
miałbym
nic przeciw temu, by
grać też rolę
kata,
by
przeżyć rewolucję
po obu stronach! Wszyscy, mamy we krwi ducha
republikańskiego,
podobnie jak w
kościach
syfilis;
jesteśmy
zatruci de-
mokracją
oraz syfilisem".
To, co Baudelaire
zanotował, dałoby się nazwać metafizyką
prowo-
katora. W Belgii, gdzie
nakreślił
te uwagi,
uchodził
przez pewien czas
za szpicla policji francuskiej. Tego rodzaju
układy uchodziły
w ogóle
za tak dalece normalne,
że
Baudelaire
mógł napisać
do matld w dniu
20 grudnia 1854 o policyjnych stypendystach literacldch: "Moje nazwisko
nigdy nie pojawi
się
w ich haniebnych rejestrach". Tym, co
przyniosło
Baudelaire'owi w Belgii
rozgłos,
nie
była
raczej sama
wrogość, jalcą
pkazywał
honorowanemu tam emigrantowi, Wiktorowi Hugo. Pewien
:~~~t~;~~~;:::~=i!~t~~l;~~i~~a:::~j:·
..
~:~Ś~~~~;~
...
~}
•Te
saUię/cechy ~dnąleić mqźna
wpisII}ach te9retycznych
B~udęlair~:~f
..
PisarzWyldada~
swe
p~glądy 'najczęściej
w sposób apodyktycznY:'
Dysku-:'";
sja to nie jego rzecz. Schodzi jej nawet wówczas z drogi, gdy ostre '::.
sprzeczności
przyswajanych kolejno tez
wymagałaby
polemiki. ,,salon.:;:;
1864"
dedykował "burżuazji"; występuje
jako jej
orędownik,
ale jego
';f';;
gest nie jest gestem
advocati diabolt.
Później,
na przyldad w swej
,J.'
inwektywie przeciwko szkole "bon sens", traktuje ,,honnete bourgeoisie"
;\:i
oraz notariusza, jej autorytet, niby najbardziej
rozwścieczony
bohemien."'(
'Około
roku 1850
głosi, że
sztuki nie sposób
oddzielić
od
pożytku,
kilka
«
lat
później
broni literatury
Z'
art
pOUl"
Z'
art.
W
tym
wszystlcim
B~udel*-j!1\
podbbnie nie Zfl.biega u swej
publiczności
ozrozumieme
jakNap~!f?Q~]II,:t;:
.
gdy przechodzi,
nieomalże nocą
i za plecami parlamentu frarlcuskiego,
~y
.
;;~,
od
Cła
ochronn,ego do wolnego handlu. Te znamiona
pozwalają poniekąd.;:
zrożumieć, dliłczego
lcrytyka akademicka,
zwłaszcza
Jules Lemaitre,"
poznała się
w Jrildym jedynie stopniu na walorach teoretycznych, obec-·
t
nych w pismach Baudelaire'a.;':
Marks kontynuuje
charakterystykę
zawodowego konspiratora w SpO_i'
s6binastępujący:
"Jedynym wan;niliem rewolucji jest dla nich
należytac:~::
organizacja
ićh' sPislru~:. ~ucCl.ją ,.się.Jla,JYYJ:!a:t.a.z1~. mające dok0ruić7t
rewolucyjnych cudów: bomby
zapalające,
machiny
burzące
o
działaniu
ć
(;,;
31
I{arol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła,
Warszawa 1963, l 7, s.. 319 n.
Zamierzający'·',.
odciąć się
od zawodowych spiskowców Proudhon prezentuje
się
okazyjnie jako ,,nowy •
i;
człowiek
-
człowiek,
którego
zajęciem
jest nie barykada, a spór; jako
człowiek,
zasia- '.
i' '
dający
co wieczór. do
stołu
wraz z prezydentem policji, jako
człowiek,
który
potrafiłby;'
wtajemniczać
w swe sprawy wszystkich osobników w rodzaju de la Hodde'a".
't.
s
Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła,
t. 7, s. 32l.
6
Generał
Aupic1c
był
ojczymem Baudelaire'a.
4
Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła
wybrane,
t.
1, s. 273.
';:
:.v:-
74
~ f~~~
".,;'i:!
~r/
75
t/~;;
udział
w powstaniu tej
pogłoski miała
jego
niezrozumiała
i
niszcząca
ironia; nie jest wykluczone,
że znajdował
nawet pewne upodobanie w jej
rozpowszechnianiu.
Culte de la blague
1
,
który
można odnaleźć
u
.Geor~
ge'a Sorela i który
stał się niezaprzeczalną częścią składową
faszystow-
skiej propagandy, tworzy u Baudelaire'a swe pierwsze
zalążnie. Tytuł
oraz duch, w którym C6line
pisał
swe
Bagatelles pour un massacre,
dadzą się bezpośrednio sprowadzić
do notatki w dzienniku Baudelaire'
a:
"Wielki spisek· dla wyniszczenia rasy
żydowskiej"8.
Blankista Rigault,
który
zakończył swą konspiracyjną karierę
jako szef policji Komuny
Paryskiej, wydaje
się posiadać
ten sam makabryczny humor, o którym
się
tyle mówi w
źródłach dotyczących
Baudelaire'a. "Rigault-
w
Hommes de la revolution de
1871 Ch. Prolesa -
miał
w sobie, przy
dużym
opanowaniu we wszystkich sprawach,
coś
z ponurego
żartow­
nisia.
Była
to jego cecha
nieodłączna, przenikająca aż
do jego
fanatyz~
mu".
Jeśli
chodzi o prowokacje, to Baudelaire
miał
w osobie de Maistre'a
wzór, który gorliwie
naśladował,
aby go w
końcu
nie
doścignąć.
mu
była
raczej ostra logika
niźli łagodny
ton insynuacji, w którym
figurynki
Soirees de Saint-Petersbourg
sarkastycznie
wygłaszają
swe
krwiożercze
zdania. Usprawiedliwienie wojny, zawarte w siódmej roz- .
mowie tego
dzieła, było całkowicie
po
myśli
Baudelaire'a. Natomiast
gdy chodzi o
argumentację,
to ani Baudelaire, ani nikt inny nie
był
w stanie
dorównać
de Maistre'owi. "Wojna -
pisał
w jednej z ostatnich
tez
gloryfikujących
to zjawisko - jest
sprawą boską.
Wynika to
również
.
z faktu,

wielcy
generałowie,
nawet ci
najodważniejsi, znajdują się
pod
ochroną;
rzadko bowiem
padają
w walce". Nawet terrorystyczne ma-
rzenia, które Marks znajduje u spiskowców,
mają
swój odpowiednik·
u Baudelaire'a:
,,Jeżeli
kiedykolwiek - pisze 23 grudnia 1865 roku do
matki -
odnajdę tę prężność
i
energię,
które kilkakrotnie
posiadałem,
ulżę
sobie w gniewie,
pisząc książki wywołujące przerażenia. Chcę·
zbuntować
przeciwko sobie
całą ludzką rasę. Byłaby
to dla mnie roz-
kosz,
wynagradzająca
mi wszystko". Ta
wściekła zawziętość
-la rogne
------ ____________
~. ·była ~_na~!!:~j;~I.P.:~.~t.Qry.
W
paryskich re\.volucjonistach
zawodO"\,,,~c!I.
podtrzymywało połwiegze
walk na barykadach. . .
~om·=·poWiada
Marks () zawodowych spiskowcach -
wznoszą
pieiWsz~6.ary~ad~~ ta~I.li
nimi
dowodzą"
..
Stałym p~tem ruc~u
kon-
sp1!8CyjiIego Jest IstotnIe barykada,
będąca rewolUCYjną tradYCją samą
dfa'sl~1JJ~~
W czasie rewolucji lipcowej miasto
przecinało
4000 barykad.
Gdy
Fourrier
rozgląda się
za wzorcem dla "travail non salarie mais
passionne", nie znajduje lepszego nad
budowę
barykad.
Sieć
tych ba-
rykad
utrwalił wyraziście
Hugo w
Nędznikach, pozostawiając
przy tym
ich
załogi
w cieniu: "Niewidzialna policja
powstańcza czuwała
i utrzy-
mywała porządek
- to znaczy noc... Wzrok, który
zapuściliby się
z góry
w
tę gęstą ciemność, dojrzałby może
tu i ówdzie rozsiane w pewnych
odległościach
od siebie
niewyraźne światła, 'ukazujące jakieś
dziwaczne,
połamane
linie, kontury
jakichś niezwykłyc1;J.
budowli,
coś
podobnego do
ogników
przesuwających się
w ruinach: to
właśnie były
barykady"9.
W przemowie da
Paryża,
która
pozostała ułomkiem
oraz
miała zamykać
Kwiaty
zła, żegna się
Baudelaire z miastem, nie
zapominając
o baryka-
dach: "Twe magiczne brukowce,
ułożone
w
twierdzę".
Te brukowce

istotnie "magiczne", jako
że
w wierszach Baudelaire'a nie
pojawiają
się ręce,
które
wprawiły
je w ruch. Ale
właśnie
ten patos wydaje
się
bezpośrednio zobowiązany
blankizmowi. W,podobnie alegoryczny spo-
sób
woła
blankista Tridon:
,,0,
force, reine des paricades, toi qui brilles
dans l'eclair et dans 1'6meute... c'est vers toi que les prisonniers tendent
leurs mains enchainees"lO. Niby
śmiertelnie
ranny zwierz do legowiska
wlókł się
proletariat w ostatnie dni Komuny za barykady. Do
klęski
przyczyniło się
i
to,
że
wprawione w walkach na barykadach rewolucyj-
ne
oddziały
doborowe, które powinny
były
Thiersowi
zagrodzić drogę
ź
Wersalu, nie
były
w stanie
sprostać
mu w. otwartej walce.
Oddziały
te
wolały,
jak pisze jeden z ostatnich historyków Komuny, "od spotkania
w szczerym polu
walkę
we
własnej
dzielnicy... oraz,
jeśli
nie inaczej,
śmierć
za
spiętrzonym
w postaci barykady brukiem paryskiej ulicy".
•• H'_.,.
__
_._"
9
Wiktor Hugo,
Nędznicy,
Warszawa 1956, t. 3, s. 422 n.
(przekład:
Krystyna By-
czewska).
10
,,0
potęgo,
lcrólowo barykad, Ty która
błyszczysz
w
błyskawicy
i
w buncie. To
właśnie
ku
Tobie
wyciągają się
zakute w kajdany
ręce
wszystkich ludzi pozbawionych
wolności".
7
,,Blague"
użyto
tu
w znaczeniu "wsypa".
a
Charles Baudelaire,
Sztuka romantyczna: Dzienniki poufne,
Warszawa 1971, s.
294
(przekład:
Andrzej Kijowski).
76
77
Blanqui, najznamienitszy z wodzów paryskich barykad, , ,",'
"llOdznacz~ się dystyngowany~ W?'gląde:n zewnętrzny~, nosił
nienagan-
wtedy
W
Fort duTaureau,
swym
ostatnim
więzieniu.
W nim oraz w: Ineubranl
e
, wyraz twarzy zas
mIał
delikatny, spokOJny.
I
tylko dzika,
towarzyszach
dostrzegał
Marks,
spoglądając
na
rewolucję ,lipcową,,' izapowiadająca nies~cz~ście błyskawi~a biła
niekiedy z jego oczu.
Były
"rzeczywistych przywódców partii proletariacldej". Raczej trudno ,"
iwąskie, małe,
przenikliwe; zazwyczaj
spoglądały
raczej
życzliwie niźli
'obrazić
sobie'dostatecznie
wyraźnie,
jak wielId
był prestiż
rewolucyjny,,", Itwardo.
Mówił powściągliwie
i
wyraźnie,
w ojcowskim tonie.
Był
to
który
miał
wtedy Blanqui i który
zachował zresztą
do samej
śmierci'
',' "najmniej deldamatorsld sposób mówienia, jaki kiedykolwiek
słyszałem,
Przed Leninem nie
było
przywódcy, który
miałby
zdaniem ;z
wyjątkiem
mówienia Thiersa. Blanqui pojawia
się
tu jako doktryner.
ńatu
bardziej wyraziste cechy.
Utrwaliły się
one
również
w Rysopis
habit noir
potwierdza
się
nawet VI
szczegółach.
Wiedziano,
że
Baudelaire'a.
Zachował się
arkusz, na którym, obok innych szkiców, "stary"
zwykł wykładać
w czarnych
rękawiczkach
12

Dostojna powaga
odręcznych, znaleźć można
szkic
głowy
Blanqui'ego.
Pojęcia,
którymi' oraz
tajemniczość,
które
charakteryzują
Blanqui'ego,
wyglądają
jednale
się
Marks
posługuje
przy
przedstawiąniu
konspiracyjnego iinaczej w
świetle,
w jaldm je stawia uwaga Marksa.
"Są
oni - pisze on
Paryża, pozwalają
jeszcze lepiej
poznać dwuznaczną pozycję,
, !ozawodowych spiskowcach - alchemikami rewolucji i
podzielają całko-
Blanqui
tam
zajmował.
Z pewnych
względów wszedł
on nie bez " iwite pomieszanie
pojęć
i
ograniczoność różnoraldch
idees fixes
dawnych
do tradycji jako zamachowiec.
Według
tej tradycji
należy
on do ,!a1chemików"13. W
związku
z tym obraz Baudelaire'a pojawia
się
jakby
tyków, którzy zdaniem Marksa
widzą
swe zadanie w tym,
że "wyprze-;~,
Isam z siebie; u jednego
zagadkowość alegońi,
u drugiego
tajemniczość
dzają
proces rozwoju rewolucji,
dążą
da sztucznego
wywołania
w
nim;fi
:spiskowca.
przesilenia,
improwizują rewolucję
bez przygotowania, bez warunkównjl[
,
do rewolucji"ll.
Jeśli się
jednak - z drugiej strony ,- temu
przeciwstawi;t~
,
.. t'! "
inne charakterystyk Blanqui'ego, to wydaje
się
on raczej podobny
do:i!;;~
GAŁGANIARZ
jednego z grona owych
habits noirs,
w których ci zawodowi
spiskowcy;,~§
,. '
mieli swych nielubianych konkurentów. Oto jak opisuje jeden z
naocz-::~'r
';
Lekceważąco,
jak
należało się spodziewać,
mówi Marks o gospodach,
nych
świadków
blankistowski Klub
Hal: "Jeśli się
chce
mieć dokładne,·.t~:
," iw których pospolity spiskowiec
czuł się
jak w domu, ,,300000 winiami,
pojęcie
o
wrażeniu,
jakie
pozostawił
od pierwszej chwili
rewolucyjny:\!~1
,ma
się rozumieć
politycznych...
rozpostarło swą sieć
nad
Paryżem
...
ldub Blanqui'ego, w porównaniu z dwoma klubami, którymi wtedy.;.iR monarchii lipcowej i republiki 1848 roku". Opary tych knajp znane
były
dysponowała.
prutia
porządku, należałoby wyobrazić
sobie
publiczność.
ri'
,
również
Baudelaire'owi. W nich
rozwinął się
wielki wiersz,
zatytuło­
z Comedie Franqaise,
zwłaszcza
w dniu, w którym idzie Racine
lub':n
wany
~~~~niarZY~~~J~owstanie
wolno
umieścić
mniej
więcej
Corneille,
porównując ją
przy tym z
tłumem wypełniającym
cyrk,
gdzie;(i~
'.'
~~~,,~~!~~~W.tedy bowi~m-dySkiitoWano-p-ublicznie"'ffiotywy,
aKrobaci
pokazują karkołomne
numery. Znajdowano
się
jakby w kapli-;;!'i; które w
~."!e~~~ie.J?~~~~iewają~ C.fiodziło,po'pierwsze~"opOdateFod
cy~ poświęcanej
ortodoksyjnemu
obrządkowi
konspiracji. Drzwi
stałY!ii~; ~<2?!?:dują9.Y pąrl@}~J:lt"!"~P4Qliki obie.cYw~-Oegożniesieriie,
pódób-
otworem dla
każdego, choć
powracali tam
wyłącznie
adepci. Po przykreJ,E:
~ie
jak__
!.?..
obiecywanojuż
w
rokl!,
J8JO.W
Walkach klasowych
"~l!
defIladzie
uciemiężonych
...
kapłan opuszczał
swe miejsce.
Był
to pozór,;;;
'E!"an~j~":-Y,skazał
Marks,
że
zniesienia tego podatlcu
domagafsię"zaiOWAQ
aby
streścić .zażalenia
swego ldienta, to znaczy ludu, reprezentowane-!!)
go przez
pół
tuzina
zarozumiałych
i
rozdrażnianych głupców,
których!
dopiero co
wysłuchano.
W
rzeczywistości kapłan wyjaśniał sytuację.;;:~
12
~audelaire potrafIł docenić
Lakie
szczegóły:
"Czemu - pisal - biedacy nie
zakładają
rękaWIczek
przy
żebraniu? Zagarnęliby fortunę".
Te
słowa
podsuwa
zresztą
poeta nie
~an~mu
z nazwiska autorowi. A jednak
"'Ykazują
one cechy jego
własnej
indywidual-
nOŚCI.
13
Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła,
op.
cit.,
s. 321.
11
Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła,
t. 7, s. 321.
78
79
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl