[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elizabeth Bevarly
Wyścig po miłość
Beverly i Bruce'owi Cote'om oraz Katie, Griffinowi i
Grahamowi. Dzięki za wszystko, włącznie z tymi niezliczonymi
przemiłymi sytuacjami, kiedy tak beznadziejnie próbowaliśmy
prześcignąć się nawzajem w gościnności.
1
Rozdział 1
Cole Early nie przypominał sobie, by kiedykolwiek czuł
większą radość niż w tej właśnie chwili. Stał, opierając się na
poręczy przy torze wyścigowym, popijał mocną czarną kawę z
papierowego kubka i podziwiał budzący się dzień. Doprawdy,
żaden tor nie nadawałby się do tego tak jak Santa Anita. Była
zaledwie szósta rano; słońce opromieniło na wschodzie grzbiet
Saint Gabriel i rozlewało się po obłych zielonych wzgórzach,
lamując je złotem. W dali czerniały na tle rozjaśnionego
wczesnym blaskiem nieba trzy wysokie palmy daktylowe; ich
liście drżały lekko, poruszane chłodnym kwietniowym
wietrzykiem.
Były to magiczne chwile między ciemnością a światłem, nocą
a dniem, kiedy wszystko - dosłownie wszystko - wydaje się
możliwe. Zamknął oczy i wciągnął w nozdrza woń wilgotnej
ziemi i koni, jaką można było poczuć tylko tu, na torze. Miał
wrażenie, jakby odtąd wszystko w jego życiu miało się układać
jak należy. Takiego uczucia doświadczał tylko na torze. Tak
jakby zadufanie właścicieli koni, pewność siebie trenerów i
dominacja ogierów pełnej krwi tworzyły energetyczną
mieszankę sprawiającą wrażenie, że to żywa istota z krwi i
kości.
Otworzył oczy i zanurzył się w strumieniu energii jak w
fontannie młodości. Cóż, trudno zaprzeczyć - wyścigi konne nie
miały wieku. Od stuleci stanowiły sport królów - a przy
odrobinie szczęścia królem mógł zostać każdy. Wystarczył
jeden udany zakład. Kto jak kto, ale on powinien o tym wiedzieć
- jeszcze nie tak dawno temu sam niczym się nie wyróżniał.
Teraz był jednym z najlepszych trenerów w kraju, a
dziennikarze nazywali go King Cole'em.
Mógł sobie też pozwolić na stosowną do tego przydomka
prezencję. Ciemne włosy miał doskonale - i za odpowiednie
pieniądze - przycięte, tak by fryzura sprawiała wrażenie
2
swobodnej, naturalnej, a garnitury szyli mu najlepsi krawcy w
L.A. Dziś miał na sobie ciemnooliwkowy, pod kolor oczu;
włożył do niego jedwabną koszulę i krawat, jedno i drugie w
kolorze złota Fortu Knox. W kieszonce na piersi, za skrawkiem
złocistego jedwabiu, starannie - zgodnie ze wskazówkami
krawca -złożonym w trzy fałdy, tkwiły ciemne okulary Bulgari.
Miał półbuty Gucciego, zegarek Movado, bieliznę Parah. Jasny
gwint, nawet narzędzia do pielęgnacji koni, jakich używał,
firmowały rozmaite europejskie nazwiska, których wymowę
musiał sprawdzać w internecie.
Cole'a tak naprawdę nie obchodziło, jak wygląda. Odkąd
jednak dwa lata temu w wyniku sensacyjnego zwycięstwa w
Pacific Classic stał się medialną gwiazdą, zaczął świadomie
tworzyć swój wizerunek gracza. Teraz jednak nie był to już
wizerunek. Cole Early naprawdę był graczem. Graczem dużej
klasy. A wkrótce... Spojrzał na zegarek, też zoty - z
prawdziwego złota - i poruszył lekko dłonią, by złapać złocisty
promień słońca. Już za dziesięć godzin i pięćdziesiąt dwie
minuty.
Każdy dzień spędzony na torze był dobry. Ten jednak miał
być najlepszy. Bo tego dnia Safianowa Portmonetka, trzyletnia
klacz, którą trenował od źrebięcia, miała zwyciężyć w derbach
Santa Anita.
Był tego równie pewien jak własnego imienia. Nie obchodziło
go, co mówią bukmacherzy. To, że w tej chwili oceniano szanse
klaczy na trzydzieści osiem do jednego, oznaczało tylko tyle, że
pod koniec dnia Cole będzie trzydzieści osiem razy bogatszy -
postawiwszy uprzednio na swoją podopieczną dziesięć tysięcy
dolarów. Oczywiście wszystkie jego zakłady były teraz
transakcjami elektronicznymi, dotyczyły zbyt dużych sum, by
obstawiał je gotówką. W odczuciu Cole'a odbierało to sprawie
sporo dawnego czaru. Ale rezultat będzie tak czy owak ten sam:
trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolców, jeśli do czasu wyścigów
nie zmienią się stawki. Nie mówiąc już o jego udziale w
3
nagrodzie dla zwycięzcy - jej wartość wynosiła siedemset
pięćdziesiąt tysięcy.
Jednak ważniejsze od pieniędzy było to, że gdy Safianowa
Portmonetka przekroczy linię mety pierwsza, zakwalifikuje się
do derbów Kentucky, przypadających za cztery tygodnie. Te zaś
wyścigi Cole pragnął wygrać bardziej niż jakiekolwiek inne. Bo
to był najważniejszy klejnot w Potrójnej Koronie - ślicznej
maleńkiej tiarze, która tak ładnie zaiskrzy się na głowie
Safianowej. Dzięki niej klacz znajdzie się w elitarnej grupie
zaledwie jedenastu innych koni pełnej krwi angielskiej, którym
się to udało, a on, Cole, w jeszcze bardziej elitarnym zespole
zaledwie dziewięciu innych trenerów koni, które wygrały
wszystkie trzy wyścigi. A upłynęło już trzydzieści lat od
ostatniego potrójnego zwycięstwa.
Jeszcze tydzień temu Cole nie był tak pewien dzisiejszego
triumfu. Coś się jednak stało z klaczą w ciągu tych sześciu czy
siedmiu dni, a nowy stajenny miał takie podejście do koni, że
Safianowa Portmonetka wyraźnie nabrała wigoru. Cole po
prostu czuł zwycięstwo całym sobą, a takie przeczucie nigdy
dotąd go nie zawiodło. Klacz nie była może tak doświadczona
jak inne konie, które miały dziś pobiec; może dodatkowym
wyzwaniem była jej płeć. Ale przecież nie przegrała dotąd
żadnego wyścigu... Nie była faworytką graczy i bukmacherów,
ale, Boże jedyny, miała więcej serca do biegu niż jakikolwiek
koń, z którym Cole miał dotąd do czynienia. A spotkał już
niejedno zwierzę z potencjałem - trenował angliki, od kiedy był
wyrostkiem. Safianowa Portmonetka pomknie jak strzała do
linii mety, inaczej on nie nazywa się...
- Cole Early!
Odwrócił się. Od strony padoku, unosząc rękę w powitalnym
geście, zbliżała się Susannah Pennington, włacicielka
Safianowej Portmonetki. Była ubrana w krótką, obcisłą
czerwoną spódniczkę i białą bluzkę z falbankami, a ogromny
czerwony słomkowy kapelusz otaczał jej platynowoblond włosy
4
jak aureola. Trudno wyjaśnić, w jaki sposób udawało jej się iść
po wilgotnym, nierównym gruncie na szpilkach, też
czerwonych... ale trudno też, psiakrew, zaprzeczyć, że robiła to
z wielką gracją.
Cole odwzajemnił gest powitania i patrzył, jak idzie,
odruchowo oceniając dugość widocznych spod krótkiej
spódniczki gołych nóg. Susannah miała pięćdziesiąt dwa lata - o
dziesięć więcej niż on - i szturmem podbiła świat wielkich
finansów, zostając wielokrotną milionerką. Podobnie jak on
zawdzięczała sukces wyłącznie sobie. Oprócz Safianowej
Portmonetki miała też trzy inne konie: same klacze, wszystkie
nosiły imiona zawierające jej inicjały i wszystkie trzymał i
trenował Cole na swojej farmie w Temecula. Safianowa
Portmonetka była najbardziej obiecująca, ale i półtoraroczna
Swawolna Panienka pokaże, co potrafi, kiedy za rok czy dwa
zacznie startować w wyścigach.
- Jak tam nasza mała? - Susannah przystanęła obok CoIe'a i
przyjęła pozycję: ciężar ciała na jednej nodze, przedramiona
wsparte o poręcz, palce luźno splecione, wzrok utkwiony w
siwej klaczy, biegającej w tej chwili po odległej części toru.
- Poezja ruchu - odparł Cole. - Jest zakochana w nowym
chłopcu stajennym, który z nią trenuje. Jak on ma na imię?
- Jason.
Cole skinął głową.
- Powinnaś mu więcej zapłacić, żeby nie odszedł.
- Załatwione - zgodziła się natychmiast Susannah, jak zawsze
w przypadku jakichkolwiek sugestii Cole'a.
- Z Estebanem też się znakomicie zgrali - dodał trener. Dżokej
Safianowej Portmonetki, Esteban Santos, w pełni na tę
pochwałę zasługiwał. - Lubię go. On ją czuje.
- Mówiłeś, zdaje się, że ma za mało doświadczenia -
przypomniała mu z uśmiechem Susannah. To ona przekonywała
w swoim czasie Cole'a, aby dał szansę młodemu dżokejowi. No,
ale Susannah miała słabość do młodych dżokejów i Cole się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wątki
- Start
- Bear Greg - Radio Darwina 01 - Radio Darwina, książki, książki
- Berling Peter - Cykl Dzieci Graala 01 - Dzieci Graala(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- Berling Peter Dzieci Graala 01 -Dzieci Graala, E-booki
- Beatport Top 100 January 2015 (12.01.2015) - Tracklista, S K Ł A D A N K I, SKŁADANKI - Electro - House, Trance, House, Techno [Nowości 2015]
- Berling Peter - Dzieci Graala -01- Dzieci Graala, PONAD 12 000 podręczniki, B- 867
- Beethoven - Oda do radości(1), 01.Biblioteka muzyczna, Klasyka, Beethoven
- Benford Gregory Centrum Galaktyki -01- W oceanie nocy, ebook książki na czytnik, fantasy i sf
- Bell Dana Marie - Halle Puma 04 - Steel Beauty, CZYTADEŁKA, Dana Marie Bell - Halle Pumas & Halle Shifters
- Benedykt XVI o prawdziwym kulcie Bożym, Książki
- Benedykt Dampc i Skarb Piratów praca zbiorowa PEŁNA WERSJA, Inne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- syriusz777.pev.pl